sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 9



Całą drogę kręciłam się niespokojnie na fotelu pasażera, gdyż Louis nawet nie śnił mi powiedzieć, gdzie mnie zabiera. Znów był tajemniczy i szczerze powiedziawszy, trochę mnie to kręciło. Ta jego skryta natura była w pewnym stopniu fascynująca. Wiem, że był porywczy i to bardzo, a najlepszym przykładem są dzisiejsze sms'y i to, że przyjechał do mnie, gdy na nie nie odpowiadałam. Ale był jeszcze ten jego urok, który ciągnął mnie do niego, pomimo chamskich odzywek w stosunku do mnie. Być może taki był, nie potrafił się opanować i wyzywał wszystkich dookoła od psów rasy żeńskiej, ale nie było to przyjemne i nie chciałam, żeby tak się zwracał zarówno do mnie, jak i do moich najbliższych. Dlatego muszę zacząć się mu bardziej stawiać i nie bać się odpyskować. Może się zdenerwować i nie wiadomo do czego będzie zdolny, jednakże wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Nie po ostatnim razie i tym, jak przyjechał, żeby mnie przeprosić.
Wypuściłam powietrze z płuc, które wstrzymywałam przez napiętą atmosferę. Nie wiedziałam, co robić, a Louis wciąż był skupiony na drodze i, co jakiś czas wyciągał telefon z kieszeni granatowej bluzy, którą założył przed wejściem do samochodu. Przeniosłam wzrok na moje odkryte ramiona i jak na zawołanie poczułam chłód klimatyzacji smagający nagą skórę. No tak, oczywiście nie pomyślałam, że już jest koło dziewiętnastej i mogę zmarznąć, jeśli Tommo zamierza gdzieś chodzić.
Przygryzłam wargę z zamiarem odezwania się do siedzącego obok mnie chłopaka, jednak, zamiast tego przyglądałam się jego twarzy. Przeczyłabym faktom, gdybym uważała, że nie jest on przystojny. Wyglądał tak spokojnie, gdy całą swą koncentrację skupiał na prowadzeniu pojazdu. Policzki uwydatniły kości policzkowe, które wraz z lekkim zarostem dodawały mu lat.
Wciąż nie wiedziałam, w jakim wieku jest Furious, a właściwie, to nic tak naprawdę o nim nie wiedziałam, oprócz tego, że bierze udział w wyścigach samochodowych i zarabia przez to niemało pieniędzy.
Uniosłam wzrok na artystyczny nieład na jego głowie. Widać, że dba o włosy, bo zawsze są idealnie ułożone, a ich wypielęgnowany, jasnobrązowy kolor podkreśla przepiękną barwę tęczówek. Zauważyłam, że w zależności od momentu, czy też jego nastroju, zaczesuje grzywkę do góry lub zostawia opuszczoną na czoło. Ciężko powiedzieć, kiedy wygląda lepiej, w obu fryzurach wygląda seksownie. Ugh, tak, przyznałam to. Znowu. 
Zaczęłam się wpatrywać w jego usta i aż mnie ściskało na samą myśl o nich. Cienkie, delikatnej barwy i wprost idealne do całowania. W tym momencie Tomlinson, wolno - jak dla mnie o wiele za wolno - oblizał górną wargę, a mnie zabrakło tchu. Wyszczerzyłam na niego oczy, z nadzieją, że nie widział, jak mu się przyglądałam. Jednak byłam w ogromnym błędzie, bo wtedy Pan-Jestem-Bomba-Seksu uniósł kąciki ust i pokręcił głową rozbawiony.
Poczułam, że moje policzki robią się coraz gorętsze i wiedziałam, co to znaczy. Szybko odwróciłam głowę na wprost przedniej szyby, zasłaniając włosami, zapewne już purpurowe policzki.
Głupi Tomlinson. 
Oparłam lewy łokieć o drzwi i położyłam policzek na dłoni. Chciałam odwrócić uwagę od tego, że przyglądałam się Louisowi, więc postanowiłam napisać sms do Lilah. Mądrze schowałam urządzenie do tylnej kieszeni spodni, więc musiałam się trochę wysilić, żeby go wyciągnąć. Poluzowałam trochę pasy i uniosłam biodra do góry.
- Pomóc ci w czymś? - Podniosłam zdziwiony wzrok na rozbawionego szatyna. - Wiesz, jeśli chcesz, żebym ci zrobił dobrze, wystarczyło powiedzieć, zatrzymałbym się na poboczu.
Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, siadając na miejscu. Nie wiedziałam, co powiedzieć, totalnie mnie tym zaskoczył. Już miałam odpyskować mu ciętą ripostą, ale mnie uprzedził.
- Do buzi też lubisz? - Cwany uśmiech zagościł na jego twarzy, a lewą brew uniósł wysoko.
Zacisnęłam dłonie w pięści, starając się wyrównać oddech, który przyspieszył przez dwuznaczne odzywki tego idioty.
- W twoich snach. - Wymamrotałam niewyraźnie.
- Chciałabyś - skwitował powracając do nieodgadnionej maski obojętności.
Wywróciłam oczami i, tym razem ostrożnie sięgnęłam po białego iPhone'a. Odnalazłam rozmowy z siostrą i utworzyłam nową wiadomość.

________________________________________________________

Nadawca: Faith
Odbiorca: Lilah
Wysłano: 12 maj 2012, 18:57


Jestem teraz ze znajomym, jeśli nie wrócę przed Wami, to powiedz rodzicom, żeby się nie martwili. Jak coś, to dzwoń xx

________________________________________________________

Wolałam nie narażać się na nowe podteksty Louisa, więc trzymałam telefon w ręce. Nudziła mnie ta podróż, uznałam, że co mi szkodzi zaryzykować i spytać, ile nam jeszcze zostało do przejechania. Najwyżej się wścieknie, nic nowego.
- Daleko jeszcze? - Słowa powoli wydostały się z moich ust.
- Już dojeżdżamy. - Odrzekł surowo.
Oho, znowu się zaczyna. Westchnęłam i wyjrzałam przez szybę po mojej stronie. Dostrzegłam duży, ceglany budynek z 3 piętrami. Przez moment wydawało mi się, że kiedyś już go widziałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy. Tommo ostrożnie zaparkował na jednym z wolnych miejsc, odpiął nasze pasy bezpieczeństwa i bez słowa opuścił pojazd. 
Dżentelmen, jak zwykle. 
Westchnęłam i otworzyłam drzwi czarnego Mercedesa. Tak, dziś postawił na elegancję, co było dziwne, jeśli chodzi o Louisa. Postawiłam obie nogi na chodniku i zwlekłam się z miejsca. Podeszłam do szatyna, który wyciągnął czarną, sportową torbę z bagażnika.
- Co to? - Zagadnęłam zaciekawiona.
Mam nadzieję, że nie zamierza mnie zgwałcić, zabić, posiekać na części i włożyć do tej torby, którą na koniec wyrzuci do jeziora.
Za dużo horrorów, za dużo.
- Zabawki - jego głos znów był wypruty z emocji.
- Dla? - Postanowiłam drążyć temat.
Chłopak zamknął bagażnik i nie zwracając na mnie uwagi, ruszył do dużych drzwi. Zacisnęłam dłonie i wydając sfrustrowany jęk, podbiegłam do wejścia. Tommo nacisnął na domofon i po chwili odezwał się głos.
- Dom dziecka imienia świętej Teresy, w czym mogę pomóc? - Kobieta wypowiedziała regułkę.
Miała przyjemny głos.
- Witaj, Barbaro, tu Louis - przywitał się grzecznie, a kąciki jego ust drgnęły słysząc znajome dźwięki.
- Ach to ty, wchodź, skarbeńku - zachichotała dźwięcznie, na co Louis zrobił jakąś śmieszną minę, wykrzywiając usta.
Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem, na co w odpowiedzi dostałam groźne spojrzenie Furiousa. Wywróciłam oczami i pchnęłam chłopaka przez wejście, gdyż zamki zostały odblokowane przez Barbarę. Tomlinson poczekał, aż stanę obok niego i wolną dłonią objął moją. Spojrzałam na nasze splecione palce, ale nic nie zrobiłam i pozwoliłam chłopakowi poprowadzić mnie dalej. Przeszliśmy przez kolejne drzwi i moim oczom ukazał się najsłodszy widok na świecie. Byliśmy chyba w części dla maluchów, gdyż dzieci biegające lub bawiące się zabawkami nie miały więcej niż sześć lat.
Szybko ogarnęłam wzrokiem pomieszczenie. Chyba było to miejsce zabaw, gdyż po lewej stronie znajdowały się kocyki, a na nich dzieci z opiekunami. Na środku były małe stoliczki z kredkami i kartkami, a po prawej stronie nieduży telewizor, w którym leciały kolorowe kreskówki. Dalej, na fotelach były maluchy karmione przez kobiety, które się nimi zajmowały.
Uniosłam wzrok na uśmiechającego się Louisa. Wyglądał tak... słodko i niewinnie, gdy przyglądał się gromadce sierot. Uśmiechnęłam się na ten widok, a w tym czasie podeszła do nas około czterdziestopięcioletnia kobieta z upiętymi czarnymi włosami. Była drobna, a jej pozytywną aurę podkreślał przepiękny, zarażający uśmiech. Był taki szczery, szczególnie, że był kierowany teraz do mojego partnera. Jeśli mogę go tak nazwać. Nieśmiały uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy przeniosła wzrok na mnie i przyglądnęła się uważnie. Mam tylko nadzieję, iż nie pomyślała, że jestem jego kolejną dziewczyną.
- Barbara - Tommo zamknął kobietę w niedźwiedzim uścisku, na co wyrwało mi się ciche "aww".
- Louis, jak dawno cię nie widziałam - pożaliła się odrywając się od szatyna. - Czemu mnie nie uprzedziłeś, że będziesz? - Klepnęła go pouczająco w tył głowy.
- Mi by na to nigdy nie pozwolił - zaśmiałam się na reakcję kobiety.
Potarł uderzone miejsce i wywrócił oczyma. Opiekunka uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- A ta piękna dziewczyna, to twoja dz
- Koleżanka - wyprzedziłam ją, zanim powiedziałaby coś, czego wolałam uniknąć. - Faith Collins, miło mi Panią poznać. - Zakłopotana wystawiłam dłoń w jej stronę.
- Ależ nie musisz się tłumaczyć, złotko - mrugnęła do mnie jednym okiem, jak Louis miał w zwyczaju robić. - I nie jakaś tam Pani, tylko Barbara, jestem tu dyrektorem - ominęła moją rękę i przytuliła mnie delikatnie.
Zaciągnęłam się jej zapachem. Wyczułam w nich lawendę oraz cynamon. Nie wiem, co było w tych perfumach, ale zadziałały, jak magiczny eliksir, pod wpływem którego wszystkie moje mięśnie się rozluźniły. W końcu odsunęłyśmy się od siebie, a Louis otworzył torbę, którą przyniósł z auta.
- Kto chce zabawki od Louisa? - Spytał głośniej, a większe dzieci, które umieją już chodzić podbiegły do niego.
Przykucnął i zaczął podawać dzieciakom pluszowe misie, lalki i, oczywiście samochodziki. Maluchy zaczęły piszczeć i rzucać się na szyję szczęśliwego Louisa. Nie mogłam się oprzeć temu widokowi i miałam ochotę uwiecznić tę chwilę zdjęciem, jednak wolałam nie psuć tej chwili i nie denerwować szatyna. Zniżyłam się do jego poziomu i pomogłam mu podawać zabawki. Na sekundę nasze spojrzenia się zetknęły i widziałam w jego oczach troskę o te biedne sierotki. Jednak szybko przekręcił głowę na dziewczynkę, która wspięła mu się na plecy. Na oko miała jakieś dwa lata, blond włoski miała spięte w wysokie kucyki, przypominające palmy, a pulchną twarzyczkę ozdabiały dwa dołeczki w policzkach. Jej niebieskie oczka lśniły się z emocji, co oznaczało, że musiała być blisko z Louisem.
Chłopak przeniósł ją sobie na ręce w obawie, że spadnie i skierował się z małą na jedno z siedzeń. Barbara udała się za nim, a ja, nie bardzo wiedząc czym się zająć, przysiadłam przy grupce chłopczyków i dziewczynek bawiących się zabawkami od Tomlinsona.

- Darren, fuu - przeciągnął obrzydzony.
Zaczęłam się śmiać niepohamowanie, gdy roczny bobas zwrócił całą zawartość jedzenia, którą Louis mu właśnie wcisnął. Może było to niestosowne, ale widok Wielkiego Speed Mastera obrzyganego przez dziecko był uroczy. Podczas pobytu w domu dziecka jego nadpobudliwa natura znikała i zastępowała ją miłość do tych dzieciaków.
Wzięłam Darrena od Louisa i wytarłam jego twarz mokrymi chusteczkami. Chłopczyk zaczął płakać i nie wiedziałam, co mam zrobić, ale na pomoc przyszła mi Barbara. Tomlinson zdążył już się gdzieś zmyć i zostałam sama. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę. Było już sześć po dwudziestej, więc nie zdziwiłam się, że większość dzieci już smacznie spało. Właściwie, to tylko mała Carley siedziała obok mnie, a dalej, na podłodze bawił się Leeroy. Zadziwiające, jak szybko udało mi się spamiętać te imiona. Oczywiście nie wszystkie, ale większość.
Uśmiechnęłam się do bawiącej się małym samochodzikiem blondyneczki. Nie za wiele umiała powiedzieć, więc nie miałyśmy o czym porozmawiać, ale "Juji" znakomicie wymawiała. Ten jej słodki głosik sprawiał, że serce miękło na samą myśl o opiekuńczym Tomlinsonie. Przeniosłam wzrok na Lerroya i zobaczyłam, jak przestraszony patrzy na zbliżającą się do niego pluszową, elektroniczną mysz. Niewiele myśląc podbiegłam do niego i odciągnęłam zabawkę, a chłopczyk zaczął się śmiać. Odetchnęłam z ulgą i zawtórowałam mu. Wzięłam go na ręce i zajęłam wcześniejsze miejsce. Posadziłam Leeroya obok Carley i teraz oboje gaworzyli. Po chwili przyszedł do nas Louis, przebrany w szary podkoszulek i bluzę z kapturem. W lewej dłoni trzymał drugie okrycie.
- Trzymaj - rzucił do mnie tym, co przyniósł ze sobą.
Zmarszczyłam czoło i przyglądałam mu się uważnie. Wziął chłopca na ręce i wyszedł z nim do części sypialnej. Wzruszyłam ramionami i nałożyłam sięgającą mi do kolan bordową bluzę. Gdy zasunęłam ją pod samą szyję, Louis wraz z Barbarą podeszli do Carley i zaczęli ją ubierać, prowadząc w międzyczasie dialog. Nie wiedziałam, co oni kombinowali, ale wolałam nie protestować.
- Zabieramy ją ze sobą? - Wtrąciłam się, nie mogąc utrzymać języka za zębami.
- Niee - Louis przeciągnął, wpatrując się we mnie. - Idziemy na spacer.
- Nie jest za późno dla niej? - Zmrużyłam oczy na małą, która nie wydawała się śpiąca.
- Jest, ale chcę z nią spędzić jak najwięcej czasu, a jeśli będzie zmęczona, to zaśnie mi na rękach - wytłumaczył, sznurując jej bucika. - Nie zajmie nam to więcej niż pół godziny. - Dodał unosząc wzrok na mnie.
- To jak, Carley, gotowa? - Mrugnął do niej, na co dźwięcznie zachichotała. - No to chodź tu - podniósł ją i podszedł do mnie.
Wskazał głową wyjście, więc pomachałam jeszcze do Barbary i ruszyłam do wyjścia.

Szliśmy już od jakiś dziesięciu minut i nie wiedziała, jak zacząć rozmowę. Rozśmieszyło mnie, gdy Tommo założył okulary przeciwsłoneczne po wyjściu, gdyż, jak to tłumaczył - nie chciał, żeby ktoś go rozpoznał. Według mnie było to totalnym idiotyzmem, ale przecież on nie może zniszczyć opinii Furiousa. Dziwak.
Louis ciągle wygłupiał się z małą Carley, przez co wyglądali, jak ojciec z córeczką. Ludzie, którzy przechadzali się obok nas czule się uśmiechali, zapewne myśląc, że jesteśmy rodziną. Aż wzdrygnęłam się na tę myśl. Bez obrazy, ale Tomlinson, jako mąż? Chyba nie w tym świecie.
- To Faith, powiedz coś o sobie - zagadnął spokojnym tonem.
Przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Nie bardzo mam co mówić - odrzekłam po chwili ciszy. - Raczej wiesz, że moje życie nie jest takie ciekawe, jak twoje. - Wzruszyłam ramionami.
- No pewnie masz rację, ale chcę o nim wiedzieć wszystko. - Uśmiechnął się do mnie szczerze, a mnie aż zatkało.
Wpatrywałam się w niego przez  chwilę, ale szybko się otrząsnęłam i zaczęłam nerwowo szarpać za koniec bluzy. Westchnęłam i zaczęłam swój krótki opis.
- Cóż, jestem Faith Anne Collins, trzeciego marca skończyłam osiemnaście lat - spojrzałam niepewnie na jego reakcję, ale gdy skinął głową na znak, że mnie słucha, kontynuowałam. - Moja mama - Bonnie pracuje w banku, a tata - Matthew jest dentystą - wykrzywiłam usta w grymasie na samą myśl o borowaniu w zębach, a Louis zaśmiał się ze zrozumieniem. - Ta, no właśnie - zachichotałam. - Mam młodszą siostrę Lilah, która ma aktualnie czternaście lat, kończę w tym roku szkołę i - westchnęłam - to chyba tyle.
Podniosłam wzrok na Tommo, który skinął głową ze zrozumieniem.
- To teraz twoja kolej - zachęciłam.
- Co chcesz wiedzieć? - Spytał ostrożnie, jakby się bał, że zapytam o coś, o czym nie chce rozmawiać.
- Może na początek, masz jakąś rodzinę? - Nieśmiało przeszłam do sedna.
Zaczęłam się bawić palcami, by nie wywierać presji na chłopaku. Wiedziałam, że ciężko jest mu się przed kimś otworzyć.
- Mam siostrę Lottie, która jest w wieku twojej. - Usłyszałam jego aksamitny głos.
- Mieszkacie razem? - Wyszeptałam, gdyż mała Carley już zasnęła w ramionach chłopaka.
- Tak, jest pod moją prawną opieką i za nic nie dam jej sobie odebrać - jego głos był ściszony, ale można było wyczuć w nim determinację.
Chciałam zadać kolejne pytanie, ale Louis mnie ubiegł.
- Jeśli chcesz się spytać, czy jesteśmy z tego sierocińca, to tak - westchnął głęboko. - Tutaj poznałem też Alexa i Chloe, którzy, jak tylko skończyli osiemnaście lat, wprowadzili się do mnie. Oni, Lottie i Dean są moją jedyną rodziną.
Wydawało mi się, że stara się mówić to wszystko bez jakichkolwiek emocji, ale wiedziałam, że te osoby są dla niego całym światem i oddałby za nich życie.
- A Dean? - Spytałam już odważniej.
- Poznałem go podczas mojego pierwszego wyścigu i szybko się zaprzyjaźniliśmy - Poprawił blondyneczkę i wrócił do tłumaczenia. - Właściwie to on pokazał mi ten cały świat i nauczył Driftu.
Korciło mnie, żeby spytać o rodziców, ale nie chciałam niszczyć tej chwili. Jestem pewna, że, jeśli miałby na to ochotę, to sam by mi o tym powiedział, więc wolałam nie naciskać.
- Ile masz lat? I reszta teamu? - Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- dwudziestego czwartego grudnia kończę dwadzieścia jeden.
Nie tak źle.
- Alex i Chloe mają dziewiętnaście, a Dean dwadzieścia trzy.
Uśmiechnęłam się na nowe fakty i ruszyliśmy w dalszą drogę. Rozmawialiśmy o błahostkach typu ulubiony kolor, wykonawca, nawet zeszliśmy na temat samochodów. Muszę przyznać, że był to jeden z moich ulubionych dni. Nie mogę uwierzyć, że Speed Master się do tego przyczynił.
Spoglądałam w gwieździste niebo, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a, bynajmniej nie do mojego telefonu. Louis ostrożnie wyciągnął urządzenie z bluzy, by nie zbudzić małej. Przejechał palcem po ekranie i wraz z odczytywaniem wiadomości, wyraz jego twarzy zmieniał się w ściekły i przejęty.
- To Lottie, muszę wracać. - Nie czekając na mnie, udał się w drogę powrotną.
Coś musiało się stać i to bardzo ważnego. Mam nadzieję, że nikomu nie stała się krzywda.
Koniec pięknej chwili. 




Mamy wielką prośbę. Byłybyśmy wdzięczne, gdyby zgłosił się do Nas ktoś, kto robi nagłówki na bloga. Przydałaby się jakaś zmiana, a same nie potrafimy się za to zabrać. Dlatego, jeśli umiesz tworzyć nagłówki lub znasz kogoś, kto to robi, daj nam znać na tt: @Furious_Louis lub @Faith_Furious

Dziękujemy za każdy komentarz, który daje Nam energię to dalszej pracy oraz za promowanie Furious na Waszych twitter'ach. Jesteście najlepsze - Speeders! 

30 komentarzy :

  1. genialne :) czuły Furious... ydgsykgfjdfkhg nie mogę się doczekać kolejnego :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam to :3

    OdpowiedzUsuń
  3. aww jaki słodki rozdział :) uwielbiam te gify na końcu :D rozdział świetny, jak zwykle zresztą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ansidfjiosf, rozdział świetny :3
    czuły Louis? awww <3
    Kocham Was za to opowiadanie! Jesteście niesamowite x

    a co do nagłówków, szablonów to polecam dwie stronki:
    1. http://swiatnaglowkow.blogspot.com/ ; autorka Devonne wykonała szablon u mnie na blogu, jak chcecie to same zobaczcie jej prace: http://grossa98.blogspot.com/
    a tutaj druga stronka: http://zareklamuj--sie.blogspot.com/
    mam nadzieję, ze pomogłam, pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie uwielbiam to opowiadanie strasznie wciąga. Tylko rozdzialy moglyby być chociaż dwa razy w tygodniu ale rozumiem jeśli nie . I oczywiście czekam na następny.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Troskliwy Furious *-* już nie mogę się doczekać następnego :-)
    @Syllvi_a

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłabym ten rozdział czytać nieskończoną ilość razy !
    Jest świetny !
    Szkoda, że dziś wyjeżdżam na dwa tygodnie, bo nie będę mieć internetu...
    Będę tęsknić ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. WoooW! Idealny rozdział!
    Troskliwy Furious. * _ * Bo zaraz się rozpłynę! Musiał to być cholernie miły, seksowny, rozczulający widok! <3
    Wasza maleńka Moni ^///^

    OdpowiedzUsuń
  9. oo kurcze, jadnak kazdy potrafi miec wrazliwe serce, ale nie sądziłam że Furious robi cos takiego... nie no jakie to słodkie ! widząc 'prawdziwego' Lou z dzieckiem to dopiero jaranie sie, ale Furious ! <3 i tak bierze je na rączki, bawi sie, ubiera, ...i zly nie jest jak dziecko odda całą zawartośc żołądka xD
    ciekawe co z siostra i z rodzicami jego..
    świetny, zaskoczyłas mnie :) (zaskoczyłyscie* ;] )

    klaudia Citylondon xx

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest świetne. Kocham to opowiadanie. Ten rozdział jest epicki :3
    Furious jako czuły chłopak - boskie. Ciekawe co z Lottie.
    Zaskoczyłaś mnie z tym domem dziecka :)
    Już nie potrafię się doczekać kolejnego rozdziału! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. O ja nie moge, to jest takie gtghdhskdjbuj *-*
    Weź dawaj nn bo nie dożyje do następnego weekendu :'(

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG. Czuly Fourious jakie to assdhbdjshbusbjhabhbsus.
    Wogule całe to opowiadamie jest BOSKIE.
    Lou jako jedenn z najniebezpieczniejszych ludzi w mieście. I do tego te nielegalne wyścigi. Ciekawe o co chodzi z telefonem od Lottie ? :****
    Kurcze dopiero za tydzien nowy rozdział ? Ja tu chyba zwariuje Xd
    Życze wenny :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Pocwiartowal zwloki i w czarnym worku wrzucil do jeziora ? To nie horror, to rzeznik z zatoki ! Dexter rzadzi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jeeejku, boskie ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow!!!! Mega!! Bosko i w ogóle!! :)) Kiedy nn? ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest tłumaczenie, czy same piszecie?? Boski blog, najlepsze opowqiadanie, jakie czytałam do tej pory!! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same piszemy. Cieszymy się, że Ci się podoba x

      Usuń
  17. przepraszam za spam ale nie widze takiej zakładki :)
    zapraszam na naszą stronę gdzie robimy zwiastuny na blogi http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com może wam się przyda?

    OdpowiedzUsuń
  18. booskie ;3 tylko niech faith bedzie troche bardziej dwuznaczna, skryta (bez przerwy ma rumience aww.. ) zmysłowa. troszeczke, nie za duzo, leciutko. <3 kocham was

    OdpowiedzUsuń
  19. Wpadniecie do mnie? :) ♥ przepraszam za spamik, ale dopiero zaczynam ;** http://but-i-ll-love-them-endlessly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja weszłam i fajne ;) A jak byś mogła to zerknij tylko na sekundę do mnie, jak Ci się nie spodoba to przepraszam, za zajęcie czasu...

      http://opowiadanie-o-zaynie.blogspot.com

      Usuń
  20. A co do tego bloga, to zaczęłam czytać wczoraj i mnie tak wciągnęło, że czytam wszystko od nowa o_O
    Bardzo bym prosiła, o dodanie nowego rozdziału przed czwartkiem, bo później wyjeżdżam :(
    Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznam szczerze, że na początku nie byłam przekonana żeby czytać to opowiadanie. Dzisiaj trochę mi się nudziło i postanowiłam że przeczytam jeden rozdział, ale ten jeden rozdział tak mnie wkręcił, że przeczytałam wszystkie, które masz już napisane i każdy z osobna bardzo mi się spodobał :) gratuluje wspaniałego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  22. O Jezuniu.....cudowne....nie spodziewałam się tego po nim, awhhhhh :')

    OdpowiedzUsuń
  23. ten rozdział jest narazie moim ulubionym ! dziś zaczełam czytać ! opowiadanie świetne <3 a ten rozdział .. poprostu AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW <3 To jest mój troskliwy Louis <3 kocham go i tego pyskatego i tego troskliwego <3
    WIka

    OdpowiedzUsuń
  24. Superrrrrrt
    Rrrrr

    OdpowiedzUsuń
  25. ugihduifhti zniemuwiłam meda pomysł
    na to opowiadanie jest tylko jedno określenie ZAJEBISTE
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`~~~~~~~~
    -Zajebistośćtyłka

    OdpowiedzUsuń