*Faith*
- Louis, powtarzam ci od... - urwałam w połowie zdania, aby spojrzeć na wyświetlacz telefonu, który zgarnęłam z komody. - Od dwudziestu minut, że nic już nie jest. - Widząc, że zamierza coś wtrącić, kontynuowałam wypowiedź. - Tak, wiem, jestem chora i chciałabyś, abym była grzeczną i posłuszną dziewczyną, ale niestety.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej bluzeczkę w kwiatki, którą zaraz przełożyłam przez głowę i wygładziłam u dołu.
- Nie możesz po prostu przełożyć tej wizyty czy coś? - Widząc nadąsaną minę chłopaka, leżącego wciąż w łóżku, nie mogłam się nie zaśmiać pod nosem.
- Mówiłam już, że nie mogę przełożyć, bo musiałabym czekać kolejne trzy tygodnie.
Już otwierał usta, żeby bronić swojej racji, ale uniknęłam tego, kładąc dłonie na jego policzkach i całując go delikatnie w usta.
- Jesteś uroczy, ale poradzę sobie. - Odsunęłam się od niego, aby pozbierać potrzebne rzeczy do torebki. - Jeśli cię to uspokoi, to pojadę autobusem.
- Nie ma mowy, sam cię podwiozę. - Zmienił pozycję na siedzącą i zaczął zakładać buty.
- Nie ma potrzeby - uśmiechnęłam się niewinnie, mając nadzieję, że nie będzie drążył więcej tego tematu i pozwoli mi na samotną podróż do przychodni.
- Nie wygłupiaj się, Faith. - Stanął przy drzwiach, czekając na mój ruch.
- Ale ja chcę jechać autobusem. - Nie mogłam spojrzeć teraz na niego, dlatego odwróciłam się plecami do chłopaka, pod pretekstem zakładania żakietu.
Wiedziałam, że nie jest zadowolony z mojego zachowania, gdy on zrobił wszystko, abym poczuła się lepiej, ja zachowuję się jak ostatnia suka. Nie chciałam, żeby wiedział, gdzie idę, bo to w końcu Louis, wszystkim znany Furious, który, gdyby tylko się dowiedział, nie byłby zachwycony.
- W takim razie pojedziemy razem, autobusem.
- Co?! - Zrobiłam obrót, aby stanąć na wprost chłopaka. - Po co?
Stał z założonymi rękoma, jak ojciec przy nieletniej córce, która właśnie wróciła pijana z imprezy.
- Dopilnuję, żeby nic ci się nie stało po drodze.
- Ugh. Jesteś strasznie uparty.
Przełożyłam pasek torebki przez ramię i pociągnęłam chłopaka za rękę, wychodząc z pokoju.
- Nie bardziej od ciebie. - Nachylił się, by złożyć na mym policzku delikatny pocałunek i już nie mogłam się na niego złościć.
Powiedzieć, że mój chłopak jest największą marudą świata, byłoby niedopowiedzeniem. Droga na przystanek, który znajduje się niecałe dwieście metrów od mojego domu, była chyba najdłuższą drogą w moim życiu. Normalnie pokonuję ją w niecałe pięć minut, a z moim ukochanym Lou zajęło to drugie tyle. Co krok zatrzymywał się, aby przekonać mnie do tego, że w jego aucie będzie wygodniej. Mógł mi pozwolić jechać samej, teraz niech się męczy. Chociaż widząc go zabijającego wzrokiem nastolatków z mojego, już byłego liceum, nie wiedziałam czy się śmiać, czy wywrócić oczami, na jego zachowanie. Całe szczęście, o tej porze babcie jeszcze nie powstawały, aby wybrać się na bazar czy gdziekolwiek one zawsze jeżdżą komunikacją miejską. Przynajmniej Tommo nie marudzi, że nie ma miejsca siedzącego w autobusie.
- To powiesz mi w końcu, do jakiego lekarza idziesz? - Szatyn ściągnął okulary przeciwsłoneczne, aby móc mi się przyjrzeć.
- A czy to ważne? - Spytałam już obojętnym głosem, na co tylko pokiwał głową. - Uch.. do ginekologa.
Dziwnie czułam się, mówiąc o tym chłopakowi. To jest dość intymna sprawa i nie ma czym się chwalić. Ale czułam, że Louis nie odpuści, więc wolałam mieć już to z głowy.
- O fajnie, idziesz po tabletki? - Spytał rozluźniony i pewny siebie.
- Chyba na głowę upadłeś. - Puściłam jego dłoń. - Idę na zwykłą wizytę kontrolną.
- No trudno - założył z powrotem okulary na nos, gdyż słońce padło akurat na jego twarz. - Grunt, że nie do faceta.
W tym momencie poczułam, jak zastygam, a moja twarz przybiera rumieńców. Sama nie byłam zadowolona z tego, że jedynym lekarzem, który miał wolny termin był mężczyzna. Zawsze chodziłam do kobiety i nawet wtedy czułam się skrępowana podczas badania, a wieść, że tym razem ma je wykonać być może jakiś stary, obleśny facet, wcale mnie nie cieszyła.
- Eee a to ma jakieś znaczenie? - Przełknęłam ślinę, wiedząc, że już jestem na przegranej pozycji.
- Faith, idziesz do kobiety? - Spytał niebezpiecznie opanowanym głosem.
- Nie, ale co to za różnica? - Starałam się, aby mój głos brzmiał pewnie.
- Co? Żaden inny facet nie będzie ruszał mojej myszki!
Louis podniósł głos na tyle, aby każdy znajdujący się w tym samym autobusie mógł dokładnie usłyszeć i zrozumieć jego słowa. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam się tak niezręcznie, jak teraz. Czułam na sobie wzrok dokładnie wszystkich, włącznie z kierowcą zerkającym w lusterko. Tym razem jednak nie czułam się zażenowana, tylko zła, bardzo zła i to na mojego własnego chłopaka. Całe szczęście dojeżdżaliśmy już do właściwego przystanku, więc bez słowa wstałam z miejsca, a gdy pojazd się zatrzymał, wyszłam na zewnątrz, nie czekając na szatyna.
***
Nie odezwałam się do Louisa od zajścia z autobusu. Jest już wieczór, a on nawet nie podjął próby przeproszenia mnie za stanie się pośmiewiskiem całego miasta. Niech sobie nie myśli, że sama przybiegnę do niego. Najpierw niech się nauczy zachowywać przy innych ludziach, bo jak widać czuje się, jakby cały świat miał być podporządkowany tylko jemu.
Poczułam się gorzej, dlatego wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni, mijając w korytarzu wpatrzoną w telefon Lilah.
- Nie zabij się po drodze - wywróciłam oczami, gdy ta wystawiła język w moją stronę. - Och jak dojrzale. - Skwitowałam wyjmując z szafki lekarstwa.
Gdy przepijałam tabletkę, rozległ się po domu dźwięk dzwonka.
Kogo niesie o tej porze?
- Otworzę! - Usłyszałam piskliwy głos siostry, więc wzruszając ramionami odstawiłam butelkę. - Faith, twój boj przyszedł!
Wyszłam na korytarz, gdzie stał już tylko niebieskooki, i widząc jego zatroskaną twarz, przypomniało mi się, jak zeszłej nocy śpiewał mi do snu. Miałam wrażenie, że tym razem nie chodzi tylko o moje samopoczucie, a o coś więcej. Podeszłam do niego marszcząc brwi i przyłożyłam dłoń do jego policzka.
- Louis, stało się coś? - Mój głos był przepełniony obawami, .
- Możesz ze mną pojechać w jedno miejsce? - Zabolało mnie to, że nawet na chwilę nie spojrzał mi w oczy.
- Oczywiście, ale nie lepiej przełożyć to już na jutro?
- Nie, ale jeśli nie chcesz, to zrozumiem.
Coś się zmieniło w zachowaniu Louisa. Już nie był pewnym siebie Speed Masterem. Był taki niewinny, jak małe dziecko. Musiało zdarzyć się coś bardzo ważnego, ale jedyne o czym mogłam teraz marzyć to to, aby nic nikomu się nie stało i nie było to związane z tym całym Parkerem.
- Chodźmy. - Założyłam pośpiesznie płaszcz, a stopy wsunęłam w balerinki.
Gdy wyszliśmy na zewnątrz, owiało nas chłodne, wieczorne powietrze. Szybko podążyliśmy do Range Rovera chłopaka, który stał zaparkowany na podjeździe. W ciszy zajęliśmy miejsca, a następnie zapieliśmy pasy, by po chwili ruszyć w niewiadome mi miejsce. Wolałam nie być wścibska i nie wypytywać Lou dokąd mnie zabiera. Ostatnio, gdy chciał mnie przeprosić w ten sposób nie był przygnębiony, a wręcz przeciwnie. A może już mu się znudziłam i chce ze mną zerwać? Jestem taką egoistką. Myślę tylko o sobie, ale co mogło tak nagle spowodować zmianę jego nastroju?
Zrezygnowana oparłam głowę o boczną szybę. Starałam się rozpoznać okolice, ale utrudniała mi to późna pora. Udało mi się jednak dostrzec kościół, który był niedaleko domu dziecka. To tam Lou chce mnie zabrać? Stało się coś Carley lub innemu dziecku? Gwałtownie obróciłam głowę w stronę chłopaka.
- Spokojnie, nie jedziemy do bidulca. - Uspokoił nie odwracając wzroku od drogi. - Już dojeżdżamy.
Skinęłam głową, chociaż i tak wiedziałam, że tego nie widzi, a po chwili auto zatrzymało się na części chodnika. Lou wyłączył silnik i wyszedł z auta, więc pośpiesznie odpięłam pasy i podążyłam za nim. Gdy staliśmy przy sobie, złączyłam nasze dłonie. Znajdowaliśmy się przed dość ładnym, rodzinnym domem, do którego prowadziła dróżka, którą okrążał trawnik. Patrząc na piętro można było zauważyć zaświecone światło w dwóch pokojach, co oznaczało, że ktoś tam mieszkał.
Pogłaskałam kciukiem dłoń szatyna, aby go zachęcić do rozmowy. Nie chciałam naciskać i wolałam poczekać, aż sam zabierze głos.
- Dwanaście lat temu stał tu mój rodzinny dom. - Zaczął opanowany. - Chcę, żebyś wiedziała, jak trafiliśmy z Lottie do domu dziecka. - Wzrok chłopaka był skupiony na budynku, a ja nie mogłam oderwać swojego od jego twarzy, przez którą teraz przeplatały się wszystkie targające nim emocje.
- 8 lipca 1999 roku zginęli moi i Lottie rodzice.
*Retrospekcja*
Siedmioletni Lou spał niespokojnie w swoim łóżeczku. Obok, w kołysce cichutko pochrapywała jego młodsza siostrzyczka. Chłopiec przekręcał się z boku na bok, aż w pewnym momencie zerwał się na nogi, aby pójść ze swym problemem do mamy. Czując nieprzyjemny zapach, zasłonił ręką nos. Gdy otworzył drzwi, w jego stronę buchnęło gorąco, wraz z kłębem dymu. Chłopiec zaczął krzyczeć, chciał przebiec przez korytarz do swych rodziców, jednak ogień uniemożliwił mu dostęp do sypialni. Przerażone dziecko wróciło do blondyneczki, która już płakała, czując brak matczynej opieki. Brązowowłosy Louis wziął niespełna dwuletnie maleństwo na ręce i podbiegł do okna, które szybko otworzył. Bystry młodzieniec zakrył uszy dziewczynki, aby głośno wzywać pomocy sąsiadów. Nikt jednak nie usłyszał nawoływań chłopca, dlatego ten musiał zaryzykować. Usiadł na parapecie, wciąż trzymając w swych dziecięcych rękach siostrę. Mieszkanie na parterze było teraz zbawieniem dla dwójki dzieci. Lou szepcząc siostrze, aby zaprzestała płakać sam powstrzymywał łzy. Musiał się wykazać dużą odwagą skacząc na ugięte kolana, sprawiając, że wylądowali cali. Nie odwracając się za siebie, mały Louis pobiegł do najbliższych sąsiadów, gdzie drzwi otworzyła mu zaspana kobieta. Przerażona widokiem palącego się domu, zabrała od chłopca małą i zawołała męża, który powiadomił pomoc.
Niebieskooki Louis przyglądał się palącemu domu, nie mogąc wydusić z siebie ani jednej kropli łez. Było to dla niego za dużo. Gdy policjanci przyszli do niego i państwa Dunkan z wieściami o śmierci jego obojga rodziców, chłopiec pobiegł w stronę domu, chcąc sam ich uratować. Krzyczał na oficerów, którzy go złapali i mu w tym przeszkodzili. Padł na ziemię i schował głowę w kolanach, dając upust swym dziecięcym emocjom.
Wtedy młody Louis obiecał sobie, że zaopiekuje się swoją siostrą i nigdy nie pozwoli, aby stała się jej krzywda.
*Koniec retrospekcji*
- Jutro jest rocznica ich śmierci. - Zakończył, a ja rozpłakałam się już na dobre.
To było okropne. Stracić oboje rodziców i nie móc im pomóc. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć siedmioletni chłopiec. Nie wiem, czy ja w jego wieku potrafiłabym na tyle myśleć trzeźwo, aby jeszcze uratować młodszą siostrę. Musiał podjąć decyzję i chociaż była ona ciężka, to uratował życie. Z tego, co opowiedział, to nie było szans na uratowanie dorosłych rodziców, a sam zachował się jak bohater.
- Pojedziesz ze mną jutro na cmentarz? - Spytał, spoglądając już na mnie i delikatnie ścierając kciukiem łzy z moich policzków. - Nie wierzę, że to był przypadek, Faith. Jestem pewny, że ktoś podpalił nasz dom celowo i nie spocznę, dopóki nie dowiem się czyja to była sprawka.
Zmrużyłam oczy słysząc jego słowa. Podpalenie? Ale kto mógł zagrać takiej spokojnej rodzinie?
- Nie jestem pewny co do prawdziwości pracy moich rodziców. Podejrzewam, że nie byli zwykłymi prawnikami.
Skinęłam głową, zdając się na jego tok myślenia.
- Jeśli to podpalenie, chcę zrobić wszystko, aby pomóc ci to udowodnić. - Ścisnęłam lekko jego dłoń, aby poczuł wsparcie z mojej strony. - Ktoś jeszcze wie?
Louis westchnął głęboko.
- Tylko Alex, nawet Lottie nie zna całej prawdy, myśli, że rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ale nie chcę jej mówić prawdy, dopóki sam jej nie odkryję.
- Pojadę z tobą jutro. - Uśmiechnęłam się przez łzy, na co chłopak mnie przytulił do siebie.
- Cieszę się, a teraz wracajmy.
Dedykujemy ten rozdział naszym czytelniczkom, które rozmawiały o Furious na przystanku autobusowym! hahaha cieszymy się, że podoba Wam się to fanfiction!
Ogólnie to BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO dziękujemy za wszystkie Wasze komentarze! Było ich aż 368! CZY WY TO ROZUMIECIE?! Jesteśmy w takim ogromnym szoku! Dalej nie rozumiem dlaczego to czytacie, przecież to jest beznadziejne hahah
No nic, jeszcze raz dziękujemy i już nie będę się rozwodzić, bo chcę jak najszybciej wrzucić rozdział.
A no i nie wiem czy zauważyliście ale z boku jest taki prostokącik z napisem "Tweet #Furious" no więc wystarczy kliknąć i możecie napisać jakiegoś tweeta z tym pięknym hashtagiem. My to sobie potem czytamy i skaczemy ze szczęścia (no chyba że ktoś hejtuje lmao)
Więc zapraszamy do komentowania, tweetowanie etc
Kochamy Was!
Idę czytać ;3
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Beczę jak dziecko. Jak zwykle cudowny rozdział *o*
UsuńCzekam na następny <33
Zdecydowanie nie jest beznadziejne, lecz fantastyczne <3
OdpowiedzUsuńNajlepsze cudo na świecie ❤❤
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńGenialny !!!! Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Ooooooh biedny mały Lou :c A Faith była u ginekologa bo jest w ciąży??? rozdział świetny czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńojeju jaki smutny rozdzial:(
OdpowiedzUsuńojeju ;c nie myślałam że tak zgineli rodzice Furiousa ;cbiedny stracił ich i nie mógł im pomóc, ale jest bohaterem nigdy bym nie pomyślała że tak uratuje siebie i siostre, bardzo podobało mi sie że napisałyscie coś o jego przeszłości i tak mi smutno jak Lou nie jest pewnym siebie chamem tylko jest smutny łamie mi serce
OdpowiedzUsuńrozdział cudny !
@Wiktori1D
Wow *o*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, czekam na nn ;3
Oczywiście jak zwykle cudo ;)
OdpowiedzUsuńBoskie...kocham to...
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam na podglądzie ten gif z domem, to myślałam, że padnę ;_;
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty jest no, co tutaj więcej pisać?
Szkoda Lou, ale Faith mu na pewno pomoże. ;3
Superrr, czekam na next ;) x
OdpowiedzUsuńO boziu *_* Piękny rozdział <3 Na początku myślałam, że ona jest w ciąży i dlatego idzie do ginekologa ;D Haha ;D
OdpowiedzUsuńKoniec smutny a zarazem piękny <3
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału xx
@lovju69
Aaaa! Rozbeczałam się, serio! :'( Muszę się teraz pozbierać.
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialnyyyy! Jak zwykle zresztą. <3
O matuniu. Świetny rozdział! Kocham to ff :3
OdpowiedzUsuńŚwietny! ♥
OdpowiedzUsuńPrawię się popłakałam :'(
Czy Faith może być w ciąży? : O
jejkuu popłakałam się jak popierdolona XD Kocham, naprawdę! <33333
OdpowiedzUsuńAw, słodki Lou. Ciekawe co się stało z rodzicami chłopaka. xx
OdpowiedzUsuńOjeny... Przeraziłyście mnie tym gifem. Już myślałam, że dom rodzinny Fight będzie się palił. A tu takie zaskoczenie...
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTO JEST BOSKIE!!!!!!!!♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Jejkuu <33333 *.*
OdpowiedzUsuńcudowny...:c
OdpowiedzUsuńjeju jest taki piękny...
taki smuty.... :c
biedny Lou...
tak czy inaczej rozdział jest genialny ale za krótki!!!!!!
serio, za krótki xD
ale kocham was, więc cierpliwie znoszę czekanie ok. 2 tygodni na rozdział :D
to do następnego, misiaczki <3
MSIACZEKXOXO
jaki smutny rozdział,a ten gif przereżający xd
OdpowiedzUsuńjejciu, nowy rozdział!! Wow, gdy Lou przyszedł do jej domu w ogóle nie spodziewałam się, że opowie jej tą straszną historię. ALE TA RETROSPEKCJA BYŁA GENIALNA, PEŁNA EMOCJI, UCZUĆ PO PROSTU CUDO *__*
OdpowiedzUsuńPodpalenie?! Gdy tak powiedział os razu na myśl przyszedł mi Paker, może jego rodzice? Nie mam pojęcia!
KOCHAM WAS <3
~halfatwin
Cudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMega smutny rozdział, chociaż i tak cudowny... Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńAWFFFF ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńshgsjgsbjgbs jaki cudowny *,*
OdpowiedzUsuńszkoda że taki krótki :(
do następnego ;))
Zuza xx
Biedny Lou :(
OdpowiedzUsuńjejuuuu *-* prawie płakałam!!!!!!! piękne
OdpowiedzUsuńpopłakałam się ok
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity! Już nie mogę doczekać się następnego! xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńJeszcze raz powiesz że to beznadziejne to zabije Ciebie i wszystkich twoich przyjaciół!!! nie no rozdział po prostu...BOSKI!! kocham cię i nie mogę się doczekać następnego rozdziału♥♥♥
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaa rozdział BOSKI , nie mów że beznadziejny... Kocham Was dziewczyny za to opowiadanie , i czekam do następnego ♥ @flayalive
OdpowiedzUsuńKocham kocham
OdpowiedzUsuńWOW!!! NIE NO BOSKI!!! UWIELBIAM TO I POLECIŁAM MOJEJ SIOSTRZE CIOTECZNEJ I BĘDĘ POLECAĆ TEŻ INNYM! I JUŻ Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXTA!!!
OdpowiedzUsuńBUŹKI =*
PS DZIĘKI ZA ROZDZIAŁ DODANY NA MOJE URODZINY!!! KOCHAM!!!
najlepszego *.* :*
UsuńŚwietny rozdział <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńBoski! Aż się wzruszyłam ;')
OdpowiedzUsuńaż mi łzy w oczach stanęły ;c stracić obojga rodziców i to w taki sposób i w takim wieku ;( jezuu ;c
OdpowiedzUsuńogólnie rozdział świetny trochę śmiesznie wyszło z tą akcją w autobusie hahaha ;D
ale też smutno było ;c
czekam na kolejny ;D
Pozdrawiam ! xx
Fajnie, że się cieszycie. Nie żeby coś, ale może zróbicie 10 przysiadów zamiast skakać, przynajmniej za mój komentarz. XD (jestem sfrustrowana, bo mój przyjaciel każe mi robić, bo on robi pompki, więc robcie ze mną) Ten rozdział był taki fajny lekki i zrobiłam 16....
OdpowiedzUsuńI nie wiem czemu mówię tutaj o tych nieszczęsnych przysiadach.
Ale i tak kocham Lou i mi go strasznie żal. Chociaż wydaje mi się, że stał się straszną cipką. Stracił na tej złości itd.
Kocham go! Kocham was! I czekam na kolejny!
Lou nie stał się cipka xd zakochał się ;3
Usuń"mojej myszki" - spadłam z krzesła XD
OdpowiedzUsuń'Myszka' mnie rozwaliła hahahaha xd
OdpowiedzUsuńFajnie że Lou się tak otwiera, a historia o śmierci jego rodziców jest strasznie smutna że aż oczy mi się zaszkliły.
Kocham Furious <3
Czekam na kolejny rozdział.
Ściskam x
O kurwa.. no to ostro c:
OdpowiedzUsuńHuuh... czekam z niecierpliwością na kolejny :3
@Marthaa_Offical xx
Matko, jak wy to schrzaniacie, coraz bardziej i bardziej, naprawdę. To się robi tak sztampowe i urocze, że aż rzygam tęczą. Wcześniej fabuła była ciekawa, ale to się stało strasznie przesłodzone. Sorry, to moje zdanie.
OdpowiedzUsuńnapisz lepsze:)
UsuńWez si odchrzan od nich nie podoba si to nie wchodz. Ale n nikogo nie najedzaj bo one maja pomyal n swoj blog a nie sciagniete z innego bloga. Same wszystko wymyslaja. Sory za bledy ale pisze n komorce ;* kocham was
Usuńswietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jedno: Naprawdę MUSIAŁYŚCIE dodawać tą wzmiankę o ginekologu? Wcześniej był tekst "a to, że byłam przed okresem, jeszcze bardziej potęgowało moje emocje", a teraz opis podróży na wizytę kontrolną do ginekologa. Poważnie musicie to aż tak podkreślać?
OdpowiedzUsuńZrozumiałyśmy już po twoim pierwszm komentrzu, że Ci się nie podoba, więc nie musiałaś pisać ich aż trzech.
UsuńSzkoda, że nie natrafiłyśmy na twój gust.
I to, że jednej osobie się nie podoba, nie oznacza, że to "schrzaniamy" ;)
Świetny rozdział! Pozdrawiam i czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńwidać jak lois ją kocha muwi jej wienkszość swojich sekretów itp
OdpowiedzUsuńjest z niom szczery
mega aż szczenka mi sie otwiorzyła i jak mówiszże to jest beznadzeja to niewiem jakie opowiadanie jest świetne
czekam do zobaczenia
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Zajebistośćtyłka
Cudny x
OdpowiedzUsuńsory za niektóre nie zrozumiame słowa hhahahahahahaxg
OdpowiedzUsuń~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`~~~~~~~~`
-Zajebistośćtyłka
ZAJEBISTY!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńwspaniały <3
OdpowiedzUsuńCudowny :)) czekam na nexta
OdpowiedzUsuń@malpunia
o Boszz Kocham to opowiadanie <333 a Lou taki kochany
OdpowiedzUsuńpatki
Akcja w autobusie przebija wszystko, hahahah xD szkoda mi bardzo rodziców Lou, ciekawe czy to rzeczywiście było podpalenie. Pozdrawiam i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńEmocje rozrywają mnie od środka i czuję, że zaraz wybuchnę.
OdpowiedzUsuńAkcja w autobusie powaliła mnie na łopatki! Louis, mógłbyś pomyśleć zanim coś powiesz.
A końcówka dopełniła cały rozdział. Byłam na skraju. Mało co się nie popłakałam czytając tą retrospekcję.
Boże, kiedy na bloggerze zobaczyłam, że jest nowy rozdział skakałam ze szczęścia, ale jedno mnie przeraziło. Zobaczyłam gif z palącym się domem. W mojej głowie plątało się wiele myśli na temat, który dom spłonął. Ja już myślałam, że pozbawiłyście Faith domu, noo!
Rozdział perfekcyjny! Czekam nn.
Super , czekam na następny . Życzę weny :) :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, dużo można było się dowiedzieć :> czekam na kolejny :* kocham was <3
OdpowiedzUsuńomg... to było... płakałam :'( cudowne!
OdpowiedzUsuń@RusherMuffin
Z początku ta sytuacja w autobusie mnie trochę rozbawila. Taki tak sobie nadopiekuńczy Lou no i jeszcze ten ból co do lekarza. Ah. Nie wiem czemu mnie to bawi oops.. Poza tym przytoczyłyście nam historię Lou i chyba smutniejszej nie czytałam, nie napisze ze płakałam, bo nie płakałam, ale to smutne. Mam jednak nadzieję ze jeśli to było podpalenie to nie stoi za tym osoba o której teraz myślę i wcale ie ma ona nic wspólnego z tym co dzieje sie teraz w życiu Faith i Tommo.
OdpowiedzUsuńTo ja Nie będę zanudzac. Czekam z niecierpliwościa na nowy rozdział ♡
hgkgjhjfkdfjghjfdkledkjgthfrjd świetny
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkrótki, ale za to świetny *.*
UsuńTak fajnie piszecie, strasznie lekko sie to czyta! : D
Czekam na następny xo
@rybciano
Rozdział jest.. cudowny? Nie, to za mało. Jest po prostu zajebisty. To co przydarzyło się Lou było straszne, lecz i tak okazał się bohaterem. Nie mogę się już doczekać jego doszukiwań :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny genialny rozdział! ❤
W sumie to sama już nie wiem co napisać. Czas w czasie czytania płynie tak szybko,że kiedy wydaje się, że przeczytało się dopiero dwa zdania, nie wiadomo kiedy pojawia się notka pod koniec rozdziału. Nwm nawet jakich słów użyć, żeby opisać kolejny rozdział. Każdy z nich ma w sobie coś innego, ale ten jest wyjątkowy z powodu tej historii Louisa. Jeśli chodzi o mnie.. to strasznie mnie poruszyła. Macie ogromny talent i nie tylko ja tak twierdzę. Czekam na cd oraz życzę dużo wolnego czasu i weny na pisanie rozdziałów ;3 Pozdrawiam x
OdpowiedzUsuńCudny ale bardzo smutny :( dobrze że Lou jej to powiedział :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam
OdpowiedzUsuńBosskie <33
OdpowiedzUsuńidealne<3 ;33
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Nie pomyślałabym, że to akurat taka jeat historia Louis'a. Kocham Was za to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na następny rozdział <33
OdpowiedzUsuńhttp://never-ever-give-up-darling.blogspot.com/
normalnie to kocham! ♥
OdpowiedzUsuń@Karu_xxx
Jejku jak ja kocham to fanfiction. Akcja w autobusie rozwaliła wszystko. Normalnie spadłam z dywanu. I bardzo poruszyła mnie ta historia Lou. Tak szczerze mówiąc to się popłakałam. Macie ogromny talent i bardzo wam tego zazdroszczę. No nic, gratuluję rozdziału i z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńnormalnie nie placze ale przy tej scenie z malym Lou to sie ,az poryczalam ...to straszne jak takie dzieci male traca rodzicow ;(
OdpowiedzUsuńa mimo tego potrafia zadbac np jak tutaj o mlodsze rodzenstwo....czekam na nastepny ^^
Swietnyyy , przy retrospekcji się popłakałam , ale ciiiiii !!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://hope-and-zayn.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1.html
CUDOWNY !
OdpowiedzUsuńLouis jest taki idealny gdy jest kochany *--* <3
Piękny ♥ Rozpłakałam się :c <3 *.*
OdpowiedzUsuńJeeeejkuuuu :(
OdpowiedzUsuńDziękuję wam bardzo że piszecie <3
/ @mercinialler
Superzajehiperbisty to zamało...to jedt genialne
OdpowiedzUsuńNo ale kurde czemu w moje narodziny??? Hahaha ♥
cudo *.*
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuńmrs. styles
Beznadziejne?!?! To jest jriuefhvuehfugnfevnwjdvnkwdjciwdjfuefhfuf nie ma słów, po prostu :>
OdpowiedzUsuńWczoraj znalazłam tego bloga i czytałam go całego AŻ 3 GODZINY! Ale warto było,vstrasznie mnie zafascynował oraz wciągnął już od pierwszego rozdziału.Jestem teraz stałą czytelniczką i życzę Weny oraz Zdrowych, spokojnych świąt! :*
BOŻE. Najlepsze fanfaction jakie istnieje :) Biedny Louis :c sama miałam łzy w oczach, gdy mały Loueh płakał przed domem rodziców :c. Rozdziały są idealne. PERFEKCYJNE. Macie wielki talent, którego wam zazdroszczę. Czekam na kolejny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńKiedy next??
OdpowiedzUsuńHahhaa Louis najlepszy xd
OdpowiedzUsuńJeju potem takie smutne bylo :((
To nie jest beznadziejne , to jest genialne!! Nie moge sie doczekac next;)))
Kiedy next!? Nie moge bez tego żyć!Prosze daj szybko nexta.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog <3 ~Justyna :**
OdpowiedzUsuńkocham...zaczęłam niedawno a już skończyłam
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział, proszę daj szybko.........tęsknię!! ^_^
cudowny :)
OdpowiedzUsuńJezu. Popłakałam się. To było piękne. <3
OdpowiedzUsuńNajlepsze ff jakie istnieje na świecie!!! weranda55.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej! Twój bloog jest niesamowity! Wczoraj go odnalazłam i z zapartym tchem przeczytałam wszystkie notki! Furious jest niesamowity. Bardzo przyjemnie piszesz i zdecydowanie do mnie przemówiłaś. Lou jest taki słodki! *,* Za to Faith jest bardzo podobna do mnie. Mam nadzieję, że nowa notka będzie szybko.
OdpowiedzUsuńPełna nadziei Czarna
Serio,kiedy dodasz nastepny? :\
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego! Gratuluję zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji u nas : http://you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy IDA :*
Wróciłam po 3 latach i dalej cudowne
OdpowiedzUsuń