*Louis*
Kurwa.
Byłem zbyt wkurzony i zamiast ruszyć dupsko - bardzo seksi dupsko - stałem jak ten kołek, trzęsąc się z emocji. Miałem głęboko w czterech
literach to, że strumienie ulewy niszczyły moją idealną fryzurę i moczyły nie
tak tanie ubrania.
Nie wiem, co jest z tą dziewczyną, ale pomimo tego, że
strasznie działa mi na nerwy, nie mogę o niej zapomnieć i zostawić jej w
spokoju. Chociaż to akurat, jest moim obowiązkiem, żeby dopilnować, by mnie nie
wydała Psom. W nocy, po naszym pierwszym spotkaniu i załatwieniu roboty z
wypadkiem, ponad trzy jebane godziny leżałem w łóżku. Jedyne, o czym myślałem,
to te nieskazitelnie bladoniebieskie tęczówki, z których bił strach, ale także
determinacja i troska o rodziców, blond pasma, które okalały tę wredną buźkę, i
w końcu, ta zmarszczka, która tworzyła się, gdy starała się mnie przekonać do
swoich racji.
Nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś nie słucha moich
poleceń, a tym bardziej do tego, że sam mi mówi, co mam zrobić. Gdy zaczęła mi
nawijać o tym, jak to jej rodzice będą się zamartwiać i jakieś inne gówno, myślałem,
że tam wybuchnę i nie mogłem siedzieć obok niej, bo by się to i dla niej, i dla
mnie źle skończyło. Dlatego musiałem opuścić furę i się uspokoić. Nic dziwnego,
że następnego dnia nie miałem nastroju, w końcu spałem niespełna godzinę, bo
rano trzeba było wstać i załatwić sprawy z dokumentami.
Tak było i tym razem. Złączyłem powieki, chwyciłem wciąż drżącymi
dłońmi już oklapniętą grzywkę i odliczyłem w myślach do dziesięciu. Poczułem,
jak mięśnie się rozluźniają, a usta lekko uchylają, uwalniając zęby od zacisku.
Oddech miarowo wracał do normy i wtedy przypomniałem sobie o Faith, która
gdzieś uciekła.
Zacząłem ją nawoływać, ale wiedziałem, że już za późno.
Wydarłem się, zwracając tym na siebie uwagę osób, które jeszcze nie opuściły
terenu szkoły. Posłałem im spojrzenie mówiące „Albo się kurwa przestaniesz gapić, albo twoi pieprzeni rodzice będą
cię zbierać z tego jebanego chodnika”. Wszedłem do jednej z moich lepszych fur i
starając się nie trzasnąć drzwiami, zająłem miejsce kierowcy, by po chwili
pędzić z zawrotną prędkością. Pierdolić
deszcz.
*Faith*
Dupek.
Okryłam się szczelniej miękkim kocem, który ogrzewał mnie po deszczowym przemarznięciu. Nawet gorący prysznic nie przyniósł przewidywanego ukojenia spiętym mięśniom, które bolały od czasu wydarzenia z parkingu. Przyjaciele mnie ostrzegali, że Furious jest nie bezpieczny, ale byłam pewna, że nie zrobi mi krzywdy. Myliłam się i byłam wściekła na siebie, że byłam taka ufna.
Momentalnie palce powędrowały w miejsca, gdzie Louis ściskał gładkimi dłońmi. Syknęłam z bólu, przysłaniając oczy powiekami. Muszę się wziąć w garść. Nie mogę pokazać Tomlinsonowi, że się go boję, a tym bardziej, że się przejmuję tym, co robi.
Przeczesałam palcami wilgotne włosy i podniosłam się z sofy, pozostawiając rozrzucony koc. Podeszłam do okna, by ujrzeć wyłaniające się słońce z pomiędzy białych chmur. Po opadach nie było już śladu, nie licząc kałuż tu i ówdzie. Usłyszałam dźwięk, jaki wydaje telefon podczas wibrowania na stoliku, więc mrużąc oczy podniosłam urządzenie.
________________________________________________________
Okryłam się szczelniej miękkim kocem, który ogrzewał mnie po deszczowym przemarznięciu. Nawet gorący prysznic nie przyniósł przewidywanego ukojenia spiętym mięśniom, które bolały od czasu wydarzenia z parkingu. Przyjaciele mnie ostrzegali, że Furious jest nie bezpieczny, ale byłam pewna, że nie zrobi mi krzywdy. Myliłam się i byłam wściekła na siebie, że byłam taka ufna.
Momentalnie palce powędrowały w miejsca, gdzie Louis ściskał gładkimi dłońmi. Syknęłam z bólu, przysłaniając oczy powiekami. Muszę się wziąć w garść. Nie mogę pokazać Tomlinsonowi, że się go boję, a tym bardziej, że się przejmuję tym, co robi.
Przeczesałam palcami wilgotne włosy i podniosłam się z sofy, pozostawiając rozrzucony koc. Podeszłam do okna, by ujrzeć wyłaniające się słońce z pomiędzy białych chmur. Po opadach nie było już śladu, nie licząc kałuż tu i ówdzie. Usłyszałam dźwięk, jaki wydaje telefon podczas wibrowania na stoliku, więc mrużąc oczy podniosłam urządzenie.
________________________________________________________
Nadawca: Cassie xx
Odbiorca: Faith
Wysłano: 9 maj 2012, 14:46
Jak tam spotkanie z Panem Rozwścieczonym Pięknisiem? Zatankował Ci ten samochód? Coś za bardzo się zaangażował w to całe dam-Ci-wszystko-co-potrzebujesz! IYKWIM ^^
Kocham xx
Ps. Mam nadzieję, że Wam w niczym nie przerwałam. ;>
Ale pamiętaj Faith, on może być niebezpieczny...
________________________________________________________
Wywróciłam oczami na samą myśl, co mogłaby zrobić ta drobna dziewczyna, gdyby widziała sytuację sprzed godziny. Mogłam zwlekać z odpowiedzią, ale znałam ją i pomimo tego, że była bardzo wyrozumiałą osobą, nie znosiła, gdy ktoś jej nie odpowiadał.
Przygryzłam wnętrze policzka zastanawiając się, jaka odpowiedź mogłaby ją usatysfakcjonować. Przejechałam palcem po wyświetlaczu, aby go odblokować, gdyż zdążył się wygasić. Balansując kciukiem po literach, napisałam krótką odpowiedź.
________________________________________________________
Nadawca: Faith
Odbiorca: Cassie xx
Wysłano: 9 maj 2012, 14:51
Wszystko ok, laska! xx
Ps. Jestem w domu i... O dziwo żyję! ;)
________________________________________________________
Ostatni raz spojrzałam na treść wiadomości i zadowolona z efektu, schowałam białego iPhone do tylnej kieszeni jeansów. Usłyszałam uderzanie pięści w drewno. Przysięgam, jeśli Lilah nie nauczy się nosić przy sobie kluczy do domu, kiedyś nie wytrzymam i będzie czekała, aż rodzice wrócą z pracy. Jak można być tak irytującym?
Wywróciłam oczami i jeżdżąc znudzona skarpetkami po panelach, w końcu dotarłam do drewnianych drzwi. Mama zawsze nas uczyła, abyśmy pytały, kto jest po drugiej stronie, ale nie miałam na to siły i przekręciłam zamek, aby móc pociągnąć za klamkę i ujrzeć opartego o framugę LOUISA?!
Otworzyłam szeroko oczy, a z ust wydobyło się dźwięczne "och". Przywaliłam sobie mentalnego kopniaka w twarz. Serio, Faith? Chłopak, który jakiś czas temu sprawił Ci ból pojawia się w drzwiach Twojego domu, a Ty jesteś w stanie wypowiedzieć tylko jakieś denne "OCH"?! No co ja poradzę? Zjawił się znienacka.
Czy ja właśnie rozmawiam ze sobą? Właśnie sobie wyobraziłam, jak uderzam głową w ścianę obok mnie.
Louis odchrząknął, najwyraźniej widząc, że znalazłam się w swoim własnym, zwariowanym świecie. Przyjrzałam mu się uważnie. Zmienił ubrania i tym razem miał na sobie biały t-shirt uwydatniający mięśnie na ramionach, na nogach czarne jeansy, które opinały się na jego udach i były podwinięte nad szarymi Vans.
Przełknęłam ślinę, gdy przeniosłam wzrok na jego twarz. Przygryzłam dolną wargę, gdy zamiast chłodnych tęczówek napotkałam aviatory firmy Ray Ban. Poczułam ulgę, wiedząc, że nie będę się czuła taka nieśmiała spoglądając w jego oczy. Na włosy, które były zawsze idealnie wystylizowane założył szarą beanie, która idealnie zestawiała się z resztą stroju. Czy on musi być taki seksowny? Jęknęłam wewnętrznie. Czy ja serio się przyznałam, że podoba mi się, to co widzę? Wykrzywiłam się w grymasie, na co w odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech.
- Bawi cię coś? - rzuciłam oskarżycielsko, zakładając rękę na rękę.
- Tak, nawet bardzo. - Poruszył zalotnie brwiami. - Wiesz, zawsze możesz zrobić zdjęcie, będzie na dłużej. - Znów się zaśmiał, tym razem ukazując biel zębów.
Momentalnie zalałam się czerwienią.
Dupek.
- Masz jakąś sprawę?
Starałam się brzmieć obojętnie, ale ten uśmiech tak bardzo mnie rozpraszał. Wyglądał wtedy tak słodko i niewinnie, że aż się rozpływałam.
- Emm... Taaa - przeciągał. - Bo widzisz, Faith - poprawił czapkę, przytrzymując dłoń przez chwilę na karku.
Zmrużyłam oczy, czekając na to, co ma do powiedzenia.
- Możesz tego nie robić? - Jego usta tym razem wyrażały niezadowolenie.
- Co takiego? - Zdziwiłam się nagłą zmianą, wciąż mrużąc na niego oczy.
- Tego - westchnął głęboko.
Uniósł prawą dłoń i już się bałam, że będzie chciał mi coś zrobić. Na pewno uderzy Cię, przed Twoim własnym domem. Moja podświadomość wywróciła oczami. A w ogóle, to ładna z Ciebie gospodyni. Witasz gościa w drzwiach. Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się tych wszystkich myśli i wrócić do tego, co chciał zrobić Furious.
Jego dłoń była już na wysokości mojej twarzy, aż w końcu kciukiem przejechał po czole. Pod wpływem delikatnego dotyku rozluźniłam się, przymykając powieki. Przyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa. Jednak Louis szybko odciągnął rękę, jakby się poparzył.
- Tak lepiej.
Teraz jego twarz nie wyrażała żadnych emocji i żałowałam, że nie mogłam nic wyczytać z jego oczu. Chciałabyś ściągnąć te okulary, huh? Ooo tak....
Chyba będę musiała powiedzieć mamie, żeby mnie zapisała do psychiatry.
- To po co przyjechałeś? - Starałam się patrzeć za niego, na bardzo ciekawą drogę.
- Aaaa no bo ten - znowu nie mógł się wysłowić, co nie było normalne. - Muszę się czegoś napić. - Cwaniacki uśmieszek zagościł na jego twarzy.
- Ooookej - przedłużyłam "o" zaintrygowana, co jest takie trudne do powiedzenia.
Weszłam wgłąb domu, dając mu znać, aby podążał za mną. Gdy byliśmy w kuchni, nalałam wody do szklanki i podałam Louisowi. Przyglądałam się, jak szybko przechyla szklankę, duszkiem opróżniając jej zawartość. Odstawił szkło do zlewu i odwrócił się zdeterminowany.
- Wiesz, Faith - zrobił krótką pauzę. - To, co się wydarzyło na parkingu - ściągnął okulary z oczu.
W porę.
- Nie chciałem ci zrobić krzywdy, czy coś - w jego oczach przez mini sekundę można było dostrzec błysk, który zaraz zniknął. - I chyba powinienem cię ten, no... Prze - wiedziałam już, co starał się zrobić, więc mu przerwałam.
- Nie przepraszaj, ponieważ to nic nie znaczy. - Zaczesałam kosmyk włosów, który mi opadł na twarz. -Więc nie rób tego... - dodałam.
Naprawdę nie chciałam mu pokazać, że przejęłam się tym, co zrobił. Kątem oka zauważyłam, że spiął się i przyjął na twarz obojętny wyraz.
Pewnie nie był przyzwyczajony do takiego gestu, jak przeprosiny, a szczególnie do ich odmowy.
- Skoro tak, to może inaczej uda mi się ciebie przekonać - wzruszył ramionami.
Spojrzałam na niego z lekkim wahaniem i już widziałam ten chytry uśmieszek.
- Chodź, pokaże ci coś - podszedł do mnie i zamknął moją dłoń w swoją. - Może wtedy mi wybaczysz - dodał szeptem, myśląc za pewne, że tego nie słyszę.
- Gdzie ty mnie ciągniesz? - Zaczęłam się wyrywać. - Louis! - Pociągnęłam ręką.
- Możesz mi chociaż troszeczkę zaufać? - Jęknął jak rozkapryszony dzieciak. - Obiecuję, że ci nic nie zrobię - odwrócił się przodem do mnie i wpatrywał się w moje oczy. - Przyrzekam, spodoba ci się to. - Kąciki jego ust drgnęły lekko w górę.
- No dobrze. Tylko muszę być w domu przed osiemnastą, przypominam ci, że mam szkołę. - Dźgnęłam go palcem wskazującym w klatę.
Wow, ależ on umięśniony! Louis wywrócił oczami i znów pociągnął mnie do wyjścia, tym razem delikatniej. Zamknęłam drzwi na klucz, upewniając się, że zrobiła to dobrze, po czym odwróciłam się w stronę podjazdu, gdzie zauważyłam stojącego, srebrnego Opla Cascada, którego Louis mi podarował po wypadku. Za nim zaparkowany był jeden z pojazdów, które ozdabiały garaż Furious'a.
- Kiedy go tu przywiozłeś? - Spytałam stojącego obok mnie chłopaka.
- Co?
Spojrzał w kierunku, w którym miałam utkwiony wzrok.
- Aaaa, Dean mi pomógł. - Wzruszył ramionami obojętnie.
- W takim razie, dziękuję? - Bardziej to zabrzmiało, jak pytanie.
Louis skinął głową, zakładając okulary na nos, gdyż słońce już oświetlało nasze piękne miasto. Podszedł do swojego samochodu, od strony pasażera i przytrzymał drzwi, abym mogła zająć miejsce. Gdy to uczyniłam, zasiadł przed kierownicą sportowego wozu. Albo, jak je Pan Piękniś nazywa - wyścigowego.
***
Całą drogę starałam się namówić Louisa, aby mi powiedział, gdzie jedziemy, ale był nieugięty. To znaczy, przestałam to robić, gdy ten powiedział, że, jak jeszcze raz spytam, to mnie wysadzi i się nigdy nie dowiem. Zwolniliśmy, gdy wjechaliśmy do, jak mi się zdaje garażu podziemnego wielkiego budynku, obok, którego przejeżdżaliśmy.
Nagle do mych uszu dotarł dźwięk głośnej muzyk, a zaraz potem tłum ludzi tańczących i czekających na jakieś wydarzenie.
- Emm Furious? - Spojrzałam na niego.
Skrzywił się na to, jak go nazwałam, zupełnie tak samo, jak wczoraj u niego w domu i zacisnął dłonie na kierownicy. Chyba muszę zanotować, że tego nie lubi.
- Co jest? - Wypowiedział lekko poddenerwowany.
- O co tu chodzi? Kim są ci wszyscy ludzie? - Wskazałam głową dookoła szyb.
Poczułam, jak stajemy w miejscu i gaśnie silnik. Louis zdejmując okulary z idealnie prostego nosa, odwrócił się w moją stronę.
- Ci ludzie są tutaj, aby zobaczyć mini wyścig - wyszczerzył się na samą myśl o tym. - A ty będziesz jedną z nich - uniósł jedną brew, ku górze, co źle na mnie działało.
Przysięgam, że jeśli nie skończy tego robić, to padnę na zawał. Jak można być tak seksownym, a zarazem irytującym dupkiem? Przyznaj się, kręci Cię to!
- Ale tak w ciągu dnia?! - Moje usta uformowały się w idealną literę "o".
Szatyn zaśmiał się na moją reakcję, przez co miałam wielką ochotę przywalić mu w twarz, ale się powstrzymałam. Ugh, co ten koleś ze mną robi...
- Słuchaj, Faith. To nie jest jakiś niezwykły wyścig na kasę. - Rozluźniony i wyraźnie rozbawiony odpiął swoje i moje pasy bezpieczeństwa. - Alex załatwił sobie nowy silnik, który oczywiście musiał sam podrasować i chce sprawdzić, jak się sprawdza podczas driftu.
Zaśmiał się tym najpiękniejszym uśmiech, gdy ukazuje zęby. Te jego pełne usta, zupełnie przestałam się skupiać na tym, co mówi. Widząc, że im się przyglądam, Louis powoli oblizał górną wargę. Jęknęłam wewnętrznie na samą myśl, jak dobrze muszą całować. Weź się ogarnij!
- Podoba ci się to, co widzisz?
Podniosłam wzrok na jego oczy, które biły rozbawieniem i seksownością. Co Ty tak ciągle o tym, że jest seksowny? Podoba Ci się, czy co? Nie! I muszę przestać prowadzić wewnętrzne dialogi, czy też monologi. Modliłam się, aby rumieniec nie ogrzał mojej twarzy z zażenowania, ale nic z tego. Spuściłam wzrok na palce, by nie widzieć jego ucieszonej twarzy.
- Ja pierdole, Faith, żartuję sobie - wywrócił oczami.
- A ja nie pierdolę i chcę wiedzieć, o co tu chodzi - bąknęłam urażona.
- Ścigam się z Alexem, bo uważa, że z takim silnikiem ze mną wygra. Jesteśmy jak bracia i mieszkamy razem, więc jest to czysto przyjacielski wyścig. Ten, kto przegra, przez miesiąc robi obiady - wzruszył ramionami, po czym bez słowa opuścił pojazd.
Westchnęłam, w końcu nie miałam nic do gadania, więc wzięłam przykład z Pana-Wielkie-Ego i podążyłam za nim do jego znajomych. Usłyszałam parę uwag ze strony kolesi, obok których przechodziłam, ale wtedy Louis odwracał się do nich mrożących ich wzrokiem i przestawali. Zatrzymał się na chwilę, abym się z nim zrównała.
- Nawet na chwilę cię samą nie można zostawić - szepnął mi do ucha, a miły dreszcz przeszedł aż do karku.
- Trzeba było poczekać - wymamrotał, ale to usłyszał i zacisnął dłonie w pięści.
Rany, koleś, wyluzuj. Przewróciłam oczami, czego nie widział, bo już się witał ze swoją paczką.
- O, Faith, dobrze cię widzieć - przywitał się Dean i schował mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Ciebie również - odpowiedziałam grzecznie i uśmiechnęłam się, gdy już mnie puścił.
- Widzę, że Tommo zabrał cię ze sobą, żeby miał go kto pocieszyć po przegranej. - Alex szturchnął Louis'a przyjacielsko, na co ten mu oddał uderzając go w tył głowy.
- Zobaczymy czy będziesz się tak śmiał, jak będziesz musiał robić mi pyszne obiadki przez caaaały miesiąc.
Wszyscy, włącznie ze mną zaśmiali się z miny Alexa, gdy pomyślał o tym, co będzie musiał robić, gdy przegra.
- Chłopcy - odwróciłam się do dziewczyny, która wywróciła oczami.
Z tego, co pamiętam, to była ta sama blondynka, która wczoraj spała w salonie Tomlinson'a.
- Taaaa, no właśnie - uśmiechnęłam się do niej. - Faith - podałam jej rękę.
- Chloe - uścisnęła moją dłoń. - Wreszcie mam okazję cię poznać. - Mrugnęła do mnie.
Porozmawiałyśmy chwilę z Chloe o chłopakach, jak się z nimi mieszka i o jej pasji do samochodów. Sama nie bierze udziału w wyścigach, ale pełni rolę mechanika i polepsza jakość aut chłopców. Alex i Louis już zajęli miejsca w swoich furach. Z tego, co dowiedziałam się od nowej koleżanki, blondyn jechał żółtoczarnym Bugatti Veyron, ale według niej i tak nie miał szans z "Tommo".
Wszyscy podeszli do linii startu i już po chwili jakaś dziewczyna stająca między autami, wyliczała. Gdy wypowiedziała ostatnie słowo, chłopcy ruszyli z piskiem, jadąc w stronę okrągłego wyjazdu na dach. Wtedy Chloe i Dean pociągnęli mnie do windy, gdzie pchali się wszyscy pozostali.
Czekaliśmy na to, kto będzie pierwszy i chyba byłam jedyną osobą, która martwiła się, czy Furious wygra. W końcu nigdy nie widziałam go w jako takiej akcji i nie mogłam być stu procentowo pewna. Dźwięk silnika i piski opon były coraz głośniej słyszalne. Ścisnęłam dłonie w pięści, czekając, aż ujrzę pierwszy pojazd. Dziewczyno, a co Ty się tak przejmujesz? Dobrze mu zrobi gotowanie obiadków. No w sumie, to by nie było takie złe, ale jednak wciąż miałam nadzieję, że będzie numerem jeden.
Wszyscy zaczęli krzyczeć i rzucili się do przodu zasłaniając mi widok. Przepychałam się przez tłum, by zobaczyć zwycięzcę, aż w końcu zauważyłam wysiadającego z wozu Louisa i parkującego dopiero Alexa. Poczułam ulgę i uśmiechnęłam się, gdy napotkałam rozbawioną twarz szatyna. Zdjął swoją beanie z głowy i przeczesując włosy długimi palcami, nałożył ją na głowę przyjaciela.
Zaczęli się wygłupiać, ale, gdy podeszłam bliżej, Louis się uspokoił i wpatrywał się we mnie z nieodgadniętym wyrazem. Pewnie czekał na moją reakcję, ale nie wiedziałam, co zrobić, więc tylko lekko się uśmiechnęłam i pomachałam do niego. Momentalnie się rozluźnił i podszedł do mnie.
- I jak, podobało się? - Spytał podekscytowany.
- Bardzo - przyznałam rację. - Chociaż trochę się rozczarowałam, że wygrałeś... - udałam smutną.
- Serio? - Wpatrywał się we mnie, jakbym miała trzy głowy.
- Wyluzuj Tommo, żartuję - zachichotałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Już nie Furious? - Uniósł lewą brew.
- Nieee - przeciągnęłam - Tommo lepiej brzmi. - Wyszczerzyłam się do niego, na co się zaśmiał.
- Dobrze, to teraz chodź, zabieram cię do domu - pociągnął mnie w stronę auta.
- Poczekaj, pożegnam się tylko. - Wyswobodziłam się z jego dłoni i podeszłam do przyjaciół Louisa.
Powiedziałam Alexowi, że następnym razem na pewno wygra i, że jestem pełna podziwu dla nich obu. Uścisnęłam się z każdym i szczęśliwa wróciła do siedzącego już w aucie Speed Mastera.
- Dziękuję - powiedziałam, gdy byliśmy już pod moim domem.
Nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok, więc patrzyłam na palce, którymi się bawiłam.
- Rozumiem, że już mam czyste konto? - Spytał z nutką wątpliwości.
- No nie wiem, nie wiem. - Udawałam, że się zastanawiam, chociaż odpowiedź była jasna. - W sumie, to mam straszną ochotę na Oreo, a w domu ani okruszka.
- To rusz tą swoją dupcię do sklepu i sobie kup - zachichotał.
- Pff, w ogóle nie umiesz się bawić - wywróciłam oczami na niego.
- Oj uwierz mi, umiem i to bardzo dobrze - poruszał zalotnie brwiami, a mnie na samą myśl zalała fala gorąca.
- Aww, ktoś tu się zawstydził - drażnił się ze mną.
- Wiesz co, spadaj. - Odbąknęłam i otworzyłam drzwi.
Już miałam wychodzić, gdy Louis złapał mnie za dłoń. Odwróciłam się w jego stronę z zamiarem wydarcia się na niego, ale wtedy on pocałował mnie w policzek. W miejscu, w którym jego gorące usta dotknęły mojej skóry poczułam, jakby przejście prądu między naszymi ciałami.
- Też się dobrze bawiłem. - Zamruczał, co przyprawiło mnie zawrót głowy. - Do zobaczenia, Faith.
- Taa - uśmiechnęłam się niewinnie, zakładając pasmo włosów za ucho - do zobaczenia.
Opuściłam samochód z niewiarygodną prędkością i pognałam do domu, nie spoglądając za siebie. Teraz to Tobie nie tylko psychiatra potrzebny, ale także straż pożarna, tak płoniesz. Och, zamknij się.
Nagle do mych uszu dotarł dźwięk głośnej muzyk, a zaraz potem tłum ludzi tańczących i czekających na jakieś wydarzenie.
- Emm Furious? - Spojrzałam na niego.
Skrzywił się na to, jak go nazwałam, zupełnie tak samo, jak wczoraj u niego w domu i zacisnął dłonie na kierownicy. Chyba muszę zanotować, że tego nie lubi.
- Co jest? - Wypowiedział lekko poddenerwowany.
- O co tu chodzi? Kim są ci wszyscy ludzie? - Wskazałam głową dookoła szyb.
Poczułam, jak stajemy w miejscu i gaśnie silnik. Louis zdejmując okulary z idealnie prostego nosa, odwrócił się w moją stronę.
- Ci ludzie są tutaj, aby zobaczyć mini wyścig - wyszczerzył się na samą myśl o tym. - A ty będziesz jedną z nich - uniósł jedną brew, ku górze, co źle na mnie działało.
Przysięgam, że jeśli nie skończy tego robić, to padnę na zawał. Jak można być tak seksownym, a zarazem irytującym dupkiem? Przyznaj się, kręci Cię to!
- Ale tak w ciągu dnia?! - Moje usta uformowały się w idealną literę "o".
Szatyn zaśmiał się na moją reakcję, przez co miałam wielką ochotę przywalić mu w twarz, ale się powstrzymałam. Ugh, co ten koleś ze mną robi...
- Słuchaj, Faith. To nie jest jakiś niezwykły wyścig na kasę. - Rozluźniony i wyraźnie rozbawiony odpiął swoje i moje pasy bezpieczeństwa. - Alex załatwił sobie nowy silnik, który oczywiście musiał sam podrasować i chce sprawdzić, jak się sprawdza podczas driftu.
Zaśmiał się tym najpiękniejszym uśmiech, gdy ukazuje zęby. Te jego pełne usta, zupełnie przestałam się skupiać na tym, co mówi. Widząc, że im się przyglądam, Louis powoli oblizał górną wargę. Jęknęłam wewnętrznie na samą myśl, jak dobrze muszą całować. Weź się ogarnij!
- Podoba ci się to, co widzisz?
Podniosłam wzrok na jego oczy, które biły rozbawieniem i seksownością. Co Ty tak ciągle o tym, że jest seksowny? Podoba Ci się, czy co? Nie! I muszę przestać prowadzić wewnętrzne dialogi, czy też monologi. Modliłam się, aby rumieniec nie ogrzał mojej twarzy z zażenowania, ale nic z tego. Spuściłam wzrok na palce, by nie widzieć jego ucieszonej twarzy.
- Ja pierdole, Faith, żartuję sobie - wywrócił oczami.
- A ja nie pierdolę i chcę wiedzieć, o co tu chodzi - bąknęłam urażona.
- Ścigam się z Alexem, bo uważa, że z takim silnikiem ze mną wygra. Jesteśmy jak bracia i mieszkamy razem, więc jest to czysto przyjacielski wyścig. Ten, kto przegra, przez miesiąc robi obiady - wzruszył ramionami, po czym bez słowa opuścił pojazd.
Westchnęłam, w końcu nie miałam nic do gadania, więc wzięłam przykład z Pana-Wielkie-Ego i podążyłam za nim do jego znajomych. Usłyszałam parę uwag ze strony kolesi, obok których przechodziłam, ale wtedy Louis odwracał się do nich mrożących ich wzrokiem i przestawali. Zatrzymał się na chwilę, abym się z nim zrównała.
- Nawet na chwilę cię samą nie można zostawić - szepnął mi do ucha, a miły dreszcz przeszedł aż do karku.
- Trzeba było poczekać - wymamrotał, ale to usłyszał i zacisnął dłonie w pięści.
Rany, koleś, wyluzuj. Przewróciłam oczami, czego nie widział, bo już się witał ze swoją paczką.
- O, Faith, dobrze cię widzieć - przywitał się Dean i schował mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Ciebie również - odpowiedziałam grzecznie i uśmiechnęłam się, gdy już mnie puścił.
- Widzę, że Tommo zabrał cię ze sobą, żeby miał go kto pocieszyć po przegranej. - Alex szturchnął Louis'a przyjacielsko, na co ten mu oddał uderzając go w tył głowy.
- Zobaczymy czy będziesz się tak śmiał, jak będziesz musiał robić mi pyszne obiadki przez caaaały miesiąc.
Wszyscy, włącznie ze mną zaśmiali się z miny Alexa, gdy pomyślał o tym, co będzie musiał robić, gdy przegra.
- Chłopcy - odwróciłam się do dziewczyny, która wywróciła oczami.
Z tego, co pamiętam, to była ta sama blondynka, która wczoraj spała w salonie Tomlinson'a.
- Taaaa, no właśnie - uśmiechnęłam się do niej. - Faith - podałam jej rękę.
- Chloe - uścisnęła moją dłoń. - Wreszcie mam okazję cię poznać. - Mrugnęła do mnie.
Porozmawiałyśmy chwilę z Chloe o chłopakach, jak się z nimi mieszka i o jej pasji do samochodów. Sama nie bierze udziału w wyścigach, ale pełni rolę mechanika i polepsza jakość aut chłopców. Alex i Louis już zajęli miejsca w swoich furach. Z tego, co dowiedziałam się od nowej koleżanki, blondyn jechał żółtoczarnym Bugatti Veyron, ale według niej i tak nie miał szans z "Tommo".
Wszyscy podeszli do linii startu i już po chwili jakaś dziewczyna stająca między autami, wyliczała. Gdy wypowiedziała ostatnie słowo, chłopcy ruszyli z piskiem, jadąc w stronę okrągłego wyjazdu na dach. Wtedy Chloe i Dean pociągnęli mnie do windy, gdzie pchali się wszyscy pozostali.
Czekaliśmy na to, kto będzie pierwszy i chyba byłam jedyną osobą, która martwiła się, czy Furious wygra. W końcu nigdy nie widziałam go w jako takiej akcji i nie mogłam być stu procentowo pewna. Dźwięk silnika i piski opon były coraz głośniej słyszalne. Ścisnęłam dłonie w pięści, czekając, aż ujrzę pierwszy pojazd. Dziewczyno, a co Ty się tak przejmujesz? Dobrze mu zrobi gotowanie obiadków. No w sumie, to by nie było takie złe, ale jednak wciąż miałam nadzieję, że będzie numerem jeden.
Wszyscy zaczęli krzyczeć i rzucili się do przodu zasłaniając mi widok. Przepychałam się przez tłum, by zobaczyć zwycięzcę, aż w końcu zauważyłam wysiadającego z wozu Louisa i parkującego dopiero Alexa. Poczułam ulgę i uśmiechnęłam się, gdy napotkałam rozbawioną twarz szatyna. Zdjął swoją beanie z głowy i przeczesując włosy długimi palcami, nałożył ją na głowę przyjaciela.
Zaczęli się wygłupiać, ale, gdy podeszłam bliżej, Louis się uspokoił i wpatrywał się we mnie z nieodgadniętym wyrazem. Pewnie czekał na moją reakcję, ale nie wiedziałam, co zrobić, więc tylko lekko się uśmiechnęłam i pomachałam do niego. Momentalnie się rozluźnił i podszedł do mnie.
- I jak, podobało się? - Spytał podekscytowany.
- Bardzo - przyznałam rację. - Chociaż trochę się rozczarowałam, że wygrałeś... - udałam smutną.
- Serio? - Wpatrywał się we mnie, jakbym miała trzy głowy.
- Wyluzuj Tommo, żartuję - zachichotałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Już nie Furious? - Uniósł lewą brew.
- Nieee - przeciągnęłam - Tommo lepiej brzmi. - Wyszczerzyłam się do niego, na co się zaśmiał.
- Dobrze, to teraz chodź, zabieram cię do domu - pociągnął mnie w stronę auta.
- Poczekaj, pożegnam się tylko. - Wyswobodziłam się z jego dłoni i podeszłam do przyjaciół Louisa.
Powiedziałam Alexowi, że następnym razem na pewno wygra i, że jestem pełna podziwu dla nich obu. Uścisnęłam się z każdym i szczęśliwa wróciła do siedzącego już w aucie Speed Mastera.
- Dziękuję - powiedziałam, gdy byliśmy już pod moim domem.
Nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok, więc patrzyłam na palce, którymi się bawiłam.
- Rozumiem, że już mam czyste konto? - Spytał z nutką wątpliwości.
- No nie wiem, nie wiem. - Udawałam, że się zastanawiam, chociaż odpowiedź była jasna. - W sumie, to mam straszną ochotę na Oreo, a w domu ani okruszka.
- To rusz tą swoją dupcię do sklepu i sobie kup - zachichotał.
- Pff, w ogóle nie umiesz się bawić - wywróciłam oczami na niego.
- Oj uwierz mi, umiem i to bardzo dobrze - poruszał zalotnie brwiami, a mnie na samą myśl zalała fala gorąca.
- Aww, ktoś tu się zawstydził - drażnił się ze mną.
- Wiesz co, spadaj. - Odbąknęłam i otworzyłam drzwi.
Już miałam wychodzić, gdy Louis złapał mnie za dłoń. Odwróciłam się w jego stronę z zamiarem wydarcia się na niego, ale wtedy on pocałował mnie w policzek. W miejscu, w którym jego gorące usta dotknęły mojej skóry poczułam, jakby przejście prądu między naszymi ciałami.
- Też się dobrze bawiłem. - Zamruczał, co przyprawiło mnie zawrót głowy. - Do zobaczenia, Faith.
- Taa - uśmiechnęłam się niewinnie, zakładając pasmo włosów za ucho - do zobaczenia.
Opuściłam samochód z niewiarygodną prędkością i pognałam do domu, nie spoglądając za siebie. Teraz to Tobie nie tylko psychiatra potrzebny, ale także straż pożarna, tak płoniesz. Och, zamknij się.
Awww. Jakie słodkie. Lou pokaże swoje prawdziwe ja? Jestem ciekawa co bedzie między Lou a Faith. Czekam na nn< 3:****
OdpowiedzUsuń<3 piękne piękne piękne <3
OdpowiedzUsuńjakie kooochane <3
nawet nw co tu napisać ;D
świetny jest !!
Pewnie go przeczytam jeszcze z 5 razy xd
Plis napisz jutro kolejną część :P
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział!!
OdpowiedzUsuńTo jest świetne, kiedy będzie kolejna część? :)
świetny rozdział, ale nie podoba mi sie jak jest napisany, inne były pisane w zupełnie innym stylu.
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńtak tak tak ! on za nia szaleje, ona za nim ! kurna, jak ja kocham wyścigi ! jestem taka podjarana, czytając to :) xx niegrzeczny chłopczyk + grzeczna dziewczynka + wyścigi + szaleństwo = wszystko czego pragne xD
OdpowiedzUsuńno genialny jest ! wszystko opisałaś idealnie. jak on sie czuje, i ona... bosko xx i jeszcze ten buziak w policzzek co prawda, ale... :)
Klaudia Citylondon
Aaa.. boski normalnie konam:)
OdpowiedzUsuńkiedy będzie następny rozdział?
dcvksdchgfdsvcxghc Faith i Tommo yay :) kiedy NN? :)
OdpowiedzUsuńMEGA MEGA MEGA szybko pisz nn bo nie wytrzymam i nie ręcze za sb ;D
OdpowiedzUsuńMEGA MEGA MEGA szybko pisz nn bo nie wytrzymam i nie ręcze za sb ;D
OdpowiedzUsuńOMG boskie!!!!! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D Kiedy to czytałam to nasunął mi się na myśl film "Trzy metry nad niebem" a ja baaaaaaardzo lubię ten filmXD
OdpowiedzUsuńo boże, czekam z niecierpliwością na następny :3
OdpowiedzUsuńwiem, że masz dużo pewnie obozwiązków, ale nie dałoby rady częsciej tych rozdziałów? są takie.. aeofjwsirsughnruig, że do soboty nie wytrzymam xx
kocham twoje opowiadanie!
Niesamowite *.* czekam na next ;*
OdpowiedzUsuń~Jus
Jezu.Jezu.Jezu! *.*
OdpowiedzUsuńTo jest świetne. *.* <3 <3 <3
świetne :)
OdpowiedzUsuńHaha świetny początek: Zamiast ruszyć dupsko- bardzo seksi dupsko xD.
OdpowiedzUsuńNie dość, że świetny, to jeszcze prawdziwy xD Bardzo, bardzo, bardzo seksi dupsko *-* xD
UsuńDopiero teraz czytam, ale szkoda <3 A ten tekst "Byłem zbyt wkurzony i zamiast ruszyć dupsko - bardzo seksi dupsko" Taa to właśnie w stylu Louis'a xd
OdpowiedzUsuńKocham ♡♡♡
OdpowiedzUsuńdopiero zaczelam to czytac ;c czegoo tak pozno -.- haha
OdpowiedzUsuńale jak narazie zajebiste *___* czytam dalej *___*
Kocham to! jest po 1 w nocy ale lecę czytać dalej
OdpowiedzUsuńZajebiste i ta koncuwka mnie rozjebala :* :3 <3
OdpowiedzUsuńkocham ludzi którzy sie tak zmieniają i pokazują jacy są naprawde
OdpowiedzUsuńto jest piękne i zajebiste z pazurem
A MAM DO CIEBIE PYTANIE WYJDZIESZ ZA MNIE hahahahhahxd
życze weny twurczej
kocham louisa marchewke sexi tyłek tomloinsona szekspira
sory za błendy
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Zajebistość tyłka