Szybkim krokiem szłam w stronę głównego wejścia. Byłam już spóźniona jakieś pięć minut na pierwszą lekcję. Nie śpieszyłabym się tak, gdyby nie była to lekcja wychowania fizycznego z wyjątkowo wredną nauczycielką Blake. Kobieta nie toleruje żadnych spóźnień, a tym bardziej nieobecności na jej, jakże wspaniałych zajęciach. Po spojrzeniu na zegarek, który wskazywał godzinę 8:07 zaczęłam biec w stronę szatni. Jak się okazało były już zamknięte, co oznaczało, że dziewczyny z mojej klasy rozpoczęły już lekcję. Drzwi, które znajdowały się obok, były otwarte na oścież, przez co zorientowałam się, że to właśnie tam znajduje się moja klasa. Niepewnie przeszłam przez nie, po czym zobaczyłam dziewczyny w krótkich czarnych spodenkach i niebieskich koszulkach, biegające w kółko po boisku, a kawałek obok odwróconą do mnie tyłem kobietę z długimi czarnymi włosami, związanymi w kucyk. Na sobie miała jak zwykle swój ulubiony, ciemnoniebieski dres, z którym nie rozstaje się już od ponad dwóch lat.
- Dzień dobry. - Powiedziałam podchodząc do kobiety. - Przepraszam za spóźnienie, ale…
- Nie ma żadnego ale! - Pani Blake podniosła na mnie swój szorstki głos. - Collins, coraz częściej się spóźniasz i to ci u mnie nie przejdzie tak łatwo. Siadaj na trybunach, bo jest już za późno. - Pokazała na miejsce, w którym siedziała Cassie i Alex, a następnie zaczęła dmuchać w swój gwizdek, dając znać reszcie dziewczyn, że mają do niej podejść.
Szurając butami po nawierzchni, udałam się w stronę blondynki, czyli Cassie i Alex, której włosy były w kolorze ciemno rudym - wchodzącym w brąz. Miałam nadzieję, że nie będą mnie pytać o to, co wczoraj wydarzyło się pod szkołą, a mianowicie o pojawieniu się tam Louis’a Tomlinson.
- Hej - pocałowałam Cassie w policzek, natomiast do rudowłosej tylko posłałam ciepły uśmiech, gdyż nie byłam z nią tak blisko, jak z pierwszą dziewczyną. - Co słychać?
Usiadłam obok nich, na niezbyt ciepłym murku, który o tej porze dnia nie był jeszcze nagrzany przez słońce
- Nas się o to pytasz? - Zakpiła Alex. - To ciebie cała szkoła widziała z Furiousem - poruszała zabawnie brwiami.
- Naprawdę wszyscy już o tym wiedzą? - Skrzywiłam się, drapiąc po karku.
- A co ty myślałaś? - Zaśmiała się moja przyjaciółka, jednak po chwili jej mina zmieniła się na zaniepokojoną. - Martwimy się o ciebie, Faith - wyznała szczerze. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak wczoraj Luke był zdenerwowany. - Spuściłam głowę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. - Powiedz szczerze, o co w tym wszystkim chodzi?
Podniosłam głowę i zobaczyłam jak Alex odsuwa się jakieś dwa metry, chcąc abyśmy mogły szczerze porozmawiać. Bardzo cenie sobie w tej dziewczynie to, że nie jest wścibska i nie musi wiedzieć wszystkiego. Wie kiedy, co można powiedzieć, a kiedy należy przestać żartować.
Cassie była również wspaniała. Potrafiła wszystkim pomóc, a także dochować tajemnicy. Najdziwniejsze w niej było to, że zawsze potrafiła zachować spokój, nigdy nie krzyczała, ani nie przeklinała. Wiedziałam, że mogłabym jej powiedzieć wszystko, ale bałam się. Chciałam jej powiedzieć chociaż cząstkę.
- Uwierz, że chciałabym ci powiedzieć wszystko, ale to nie jest takie łatwe. - Zaczęłam patrząc w jej zmartwione oczy.
- Po prostu chcę mieć pewność, że nie jesteś w niebezpieczeństwie. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale dobrze wiemy, jaki jest Tomlinson. Gdybyś mi powiedziała prawdę, może bym zrozumiała.
- Teraz nie jestem w niebezpieczeństwie, ale jakbym ci powiedziała, to bym była. Furious jest rzeczywiście agresywny, wybuchowy, chamski, ale nic mi nie zrobił i myślę, że nie zrobi. Zaufaj mi po prostu. - Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem, a ona tylko westchnęła głęboko.
- Mam nadzieję, że nic ci nie zrobi ten świr, ale uważaj na siebie. - Uśmiechnęła się ciepło, a ja już wiedziałam, że ją przekonałam.
***
Wyszłam ze szkoły gdy zaczęło się już ściemniać. Wszyscy już dawno skończyli lekcje, oprócz mnie. Musiałam zostać na dwóch dodatkowych godzinach zajęć wyrównawczych z matematyki. Nie narzekałabym na te lekcje, gdyby nie to, że dalej nic nie umiem. I wszystko skończyło się tak, że wyszłam ze szkoły o 17.30, będąc na rano zjedzonym jabłku i drożdżówce kupionej w sklepiku szkolnym, za pieniądze Dereka. Jeśli chodzi o resztę moich przyjaciół - powiedziałam im to samo, co Cassie. Wszyscy mi zaufali, ale widziałam, że Luke i Trish są trochę źli, że nie chcę im powiedzieć prawdy. Taka niestety jest już ich natura.
Gdy odpaliłam samochód, udało mi się przejechać może z dwa metry, po czym zatrzymałam się. Spanikowana spojrzałam na wskaźnik paliwa i… kurwa. Skąd miałam wiedzieć, że nie jest zatankowany? Chyba oczywiste, że jak ktoś komuś daje auto, to najpierw je tankuje. Sfrustrowana uderzyła głową w kierownicę, przez co rozległ się dźwięk klaksonu. Już drugi raz w tym tygodniu zabrakło mi paliwa. Wyszłam z auta, następnie kopnęłam w jego koło.
- Pieprzony grat! - Krzyczałam na srebrny pojazd.
Gdybym dostała ten samochód od kogoś spokojniejszego niż Louis Tomlinson, na pewno ta osoba nie dożyłaby jutra. Jak można być takim idiotą?
Nie miałam żadnych pieniędzy, co było równoznaczne z tym, że autobusem na pewno nie będę mogła pojechać do domu. Cicho klnąc pod nosem ruszyłam w stronę mojego domu. Spokojnie... To tylko jakieś pięćdziesiąt minut pieszo.
Stawiałam duże kroki w bardzo szybkim tempie, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Co chwilę przeklinałam siebie w myślach, nie mogąc uwierzyć jaką jestem idiotką, nie sprawdzając ile mam jeszcze benzyny. Po ostatniej wpadce, powinnam być bardziej ostrożna w tej sprawie, a nie zrobić to samo dwa dni później.
- Cześć piękna. - Usłyszałam czyj głos, a po kilku sekundach zobaczyłam trzy postacie stojące przede mną. Przewróciła oczami, po czym odwróciłam się, aby uniknąć napalonych chłopaków - którzy swoją drogą nie byli wcale brzydcy - i ominąć ich.
- Gdzie się śpieszysz? - Zapytał ktoś rozbawionym głosem i złapał mnie za ramię, przyciągając do siebie. Stałam przed czarnowłosym chłopakiem z ciemno brązowymi oczami i tunelami w uszach. Jedną ręką trzymał moją rękę, natomiast w drugiej znajdowała się butelka piwa. Przełknęłam głośno ślinę, gdy w mojej głowie pojawiły się obrazy, co trójka chłopaków może ze mną zrobić w ciemnej uliczce.
- Do domu - mój głos był bardzo pewny. Starałam się wyrwać, ale uściski chłopaka się wzmocnił.
- Zadziorna - wypowiedział ktoś prosto do mojego ucha, na co gwałtowne się odwróciłam.
Ujrzałam bruneta, na którego głowie znajdowała się czapka. Ramiona chłopaka przyozdabiały różnokolorowe tatuaże. Przerzuciłam spojrzenie na chłopaka stojącego obok niego, z bardzo krótkimi brązowymi włosami. Dzięki mocno dopasowanej koszulce idealnie widziałam jego mięśnie.
- Czego chcecie? - zapytałam zdenerwowanym głosem, na co cała trójka się zaśmiała, a moja twarz wykręciła się w grymasie.
- A jak myślisz? - chłopak, który dotychczas był cicho, odezwał się właśnie teraz. - Ciebie.
W tym momencie moje serce na chwilę przestało pracować. Widziałam że chcą mnie zgwałcić, ale nie chciałam tej informacji dopuścić do swojego mózgu. Czarnowłosy chłopak złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Momentalnie wyrwałam się i odskoczyłam. Gdyby nie to, że cała trójka mnie okrążyła, już dawno bym uciekła. Całe moje ciało się trzęsło z nerwów. Modliłam się, aby wydarzył się jakiś cud.
- Nie radzę wam tego robić. - Powiedziałam pewna siebie, uświadamiając sobie, że naprawdę mogłabym zostać aktorką.
- Bo co? - Wytatuowany chłopak uśmiechnął się łobuzersko, podwijając moją bluzkę.
Zacisnęłam usta w wąską linię, a w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Po chwili usłyszeliśmy szybko jadący samochód, a zaraz potem towarzyszący mu pisk. Dobrze znałam już ten dźwięk, jednak nie potrafiłam zrozumieć, co się dzieje. Wszyscy spojrzeliśmy w prawo. Obok nas stał sportowy samochód z którego wybiegła jakaś postać. Przez łzy w oczach nie potrafiłam zidentyfikować kto to. Cała trójka odskoczyła ode mnie.
- Idź do samochodu. - Powiedział zdenerwowany Tomlinson i zaczął iść w kierunku wystraszonych chłopaków.
- Co to kurwa miało być?! - Wykrzyczał Furious popychając chłopaka z czapką.
- Spokojnie! - Przerażony krótkowłosy brunet próbował uspokoić Louisa.
- Jak mogłeś ją dotknąć skurwysynie?! - Tomlinson uderzył pięścią w twarz bruneta, na co ten głośno krzyknął z bólu.
Zakryłam ręką usta, nie mogąc uwierzyć w to, co zrobił chłopak. Dójka pozostałych napastników widząc co się dzieje, zaczęli uciekać. Furious kopnął dwa razy mocno w brzuch leżącego na ziemi chłopaka, po czym schylił się i zaczął uderzać w jego twarz pięściami.
Podbiegłam do chłopaków, orientując się, że jeśli dalej tak pójdzie, ten chłopak umrze.
Brunet pluł krwią błagając, aby niebieskooki przestał go bić. Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś aż tak drastycznego na żywo.
Wyglądał, jakby przestał nad sobą panować i nic do niego nie docierało, nawet to, że może kogoś zabić. Szczękę miał mocno zaciśniętą, a wyraz jego twarzy przedstawiał skupienie podczas transu, z którego nie mógł się wybudzić. Podczas każdego zamachu, mięśnie na jego plecach zaciskały się i luzowały podczas zderzenia z ciałem przeciwnika. Dopiero teraz widzę jaki Speed Master jest agresywny. Wiedziałam że muszę to przerwać.
- Louis! - krzyknęła zdesperowana - przestań! - Chłopak spojrzał na mnie, wyraźnie zły, że nie wykonałam jego rozkazu i nie wsiadłam do wozu.
Widziałam wściekłość w jego oczach i w tym momencie bałam się że mi też się dostanie. Brunet ostatni raz popchnął chłopaka i podniósł się gwałtownie. Poczułam ulgę, widząc, że czarnowłosy jest przytomny.
- Chodź. - Poczułam, jak Furious ciągnie mnie za rękę.
Jego dłoń, a teraz także moja, była pokryta lepką cieczą, zwaną krwią. Moje ciało dalej drgało. Brunet otworzył drzwi od strony pasażera, gdzie usiadłam, a następni okrążył samochód, aby usiąść na swoim miejscu. Nie mogłam pojąć jak to możliwe, że chłopak się tu znalazł. Czemu on mnie uratował?
- Czemu nie jechałaś samochodem? - Zapytał chłodnym głosem, wsiadając do pojazdu. - Nie po to ci go kurwa dałem, żebyś łaziła nocą po ulicy. - Gwałtownie uderzył w kierownicę, przez co nieznacznie podskoczyłam na siedzeniu.
Gdybym dostała ten samochód od kogoś spokojniejszego niż Louis Tomlinson, na pewno ta osoba nie dożyłaby jutra. Jak można być takim idiotą?
Nie miałam żadnych pieniędzy, co było równoznaczne z tym, że autobusem na pewno nie będę mogła pojechać do domu. Cicho klnąc pod nosem ruszyłam w stronę mojego domu. Spokojnie... To tylko jakieś pięćdziesiąt minut pieszo.
Stawiałam duże kroki w bardzo szybkim tempie, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Co chwilę przeklinałam siebie w myślach, nie mogąc uwierzyć jaką jestem idiotką, nie sprawdzając ile mam jeszcze benzyny. Po ostatniej wpadce, powinnam być bardziej ostrożna w tej sprawie, a nie zrobić to samo dwa dni później.
- Cześć piękna. - Usłyszałam czyj głos, a po kilku sekundach zobaczyłam trzy postacie stojące przede mną. Przewróciła oczami, po czym odwróciłam się, aby uniknąć napalonych chłopaków - którzy swoją drogą nie byli wcale brzydcy - i ominąć ich.
- Gdzie się śpieszysz? - Zapytał ktoś rozbawionym głosem i złapał mnie za ramię, przyciągając do siebie. Stałam przed czarnowłosym chłopakiem z ciemno brązowymi oczami i tunelami w uszach. Jedną ręką trzymał moją rękę, natomiast w drugiej znajdowała się butelka piwa. Przełknęłam głośno ślinę, gdy w mojej głowie pojawiły się obrazy, co trójka chłopaków może ze mną zrobić w ciemnej uliczce.
- Do domu - mój głos był bardzo pewny. Starałam się wyrwać, ale uściski chłopaka się wzmocnił.
- Zadziorna - wypowiedział ktoś prosto do mojego ucha, na co gwałtowne się odwróciłam.
Ujrzałam bruneta, na którego głowie znajdowała się czapka. Ramiona chłopaka przyozdabiały różnokolorowe tatuaże. Przerzuciłam spojrzenie na chłopaka stojącego obok niego, z bardzo krótkimi brązowymi włosami. Dzięki mocno dopasowanej koszulce idealnie widziałam jego mięśnie.
- Czego chcecie? - zapytałam zdenerwowanym głosem, na co cała trójka się zaśmiała, a moja twarz wykręciła się w grymasie.
- A jak myślisz? - chłopak, który dotychczas był cicho, odezwał się właśnie teraz. - Ciebie.
W tym momencie moje serce na chwilę przestało pracować. Widziałam że chcą mnie zgwałcić, ale nie chciałam tej informacji dopuścić do swojego mózgu. Czarnowłosy chłopak złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Momentalnie wyrwałam się i odskoczyłam. Gdyby nie to, że cała trójka mnie okrążyła, już dawno bym uciekła. Całe moje ciało się trzęsło z nerwów. Modliłam się, aby wydarzył się jakiś cud.
- Nie radzę wam tego robić. - Powiedziałam pewna siebie, uświadamiając sobie, że naprawdę mogłabym zostać aktorką.
- Bo co? - Wytatuowany chłopak uśmiechnął się łobuzersko, podwijając moją bluzkę.
Zacisnęłam usta w wąską linię, a w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Po chwili usłyszeliśmy szybko jadący samochód, a zaraz potem towarzyszący mu pisk. Dobrze znałam już ten dźwięk, jednak nie potrafiłam zrozumieć, co się dzieje. Wszyscy spojrzeliśmy w prawo. Obok nas stał sportowy samochód z którego wybiegła jakaś postać. Przez łzy w oczach nie potrafiłam zidentyfikować kto to. Cała trójka odskoczyła ode mnie.
- Idź do samochodu. - Powiedział zdenerwowany Tomlinson i zaczął iść w kierunku wystraszonych chłopaków.
- Co to kurwa miało być?! - Wykrzyczał Furious popychając chłopaka z czapką.
- Spokojnie! - Przerażony krótkowłosy brunet próbował uspokoić Louisa.
- Jak mogłeś ją dotknąć skurwysynie?! - Tomlinson uderzył pięścią w twarz bruneta, na co ten głośno krzyknął z bólu.
Zakryłam ręką usta, nie mogąc uwierzyć w to, co zrobił chłopak. Dójka pozostałych napastników widząc co się dzieje, zaczęli uciekać. Furious kopnął dwa razy mocno w brzuch leżącego na ziemi chłopaka, po czym schylił się i zaczął uderzać w jego twarz pięściami.
Podbiegłam do chłopaków, orientując się, że jeśli dalej tak pójdzie, ten chłopak umrze.
Brunet pluł krwią błagając, aby niebieskooki przestał go bić. Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś aż tak drastycznego na żywo.
Wyglądał, jakby przestał nad sobą panować i nic do niego nie docierało, nawet to, że może kogoś zabić. Szczękę miał mocno zaciśniętą, a wyraz jego twarzy przedstawiał skupienie podczas transu, z którego nie mógł się wybudzić. Podczas każdego zamachu, mięśnie na jego plecach zaciskały się i luzowały podczas zderzenia z ciałem przeciwnika. Dopiero teraz widzę jaki Speed Master jest agresywny. Wiedziałam że muszę to przerwać.
- Louis! - krzyknęła zdesperowana - przestań! - Chłopak spojrzał na mnie, wyraźnie zły, że nie wykonałam jego rozkazu i nie wsiadłam do wozu.
Widziałam wściekłość w jego oczach i w tym momencie bałam się że mi też się dostanie. Brunet ostatni raz popchnął chłopaka i podniósł się gwałtownie. Poczułam ulgę, widząc, że czarnowłosy jest przytomny.
- Chodź. - Poczułam, jak Furious ciągnie mnie za rękę.
Jego dłoń, a teraz także moja, była pokryta lepką cieczą, zwaną krwią. Moje ciało dalej drgało. Brunet otworzył drzwi od strony pasażera, gdzie usiadłam, a następni okrążył samochód, aby usiąść na swoim miejscu. Nie mogłam pojąć jak to możliwe, że chłopak się tu znalazł. Czemu on mnie uratował?
- Czemu nie jechałaś samochodem? - Zapytał chłodnym głosem, wsiadając do pojazdu. - Nie po to ci go kurwa dałem, żebyś łaziła nocą po ulicy. - Gwałtownie uderzył w kierownicę, przez co nieznacznie podskoczyłam na siedzeniu.
- Ja - ja , bo mój samochód nie ma benzyny - wyjąkałam patrząc na reakcję chłopaka.
Zaśmiał się ironicznie, po czym rzucił krótkie "idiotka" i odpalił samochód. Chciałam zapytać chłopaka, co tutaj robi, a tym bardziej podziękować, ale nie potrafiłam. Może Louis Tomlinson jest agresywny i niebezpieczny, ale gdyby nie on, to prawdopodobnie teraz leżałabym na chodniku, w połowie naga i błagała, żeby owi chłopacy mnie zostawili. Gdy się uspokoiłam, starłam łzy z policzków, a mokrymi chusteczkami wytarłam brudne od krwi ręce. Omiotłam spojrzeniem wnętrze nowo widzianego przeze mnie pojazdu. Był on luksusowy, wraz z najnowszymi gadżetami, znajdującymi się na desce rozdzielczej. Tapicerka w całości była wyłożona w czarnej skórze, czym przypominała dzisiejszą naturę chłopaka. Z tyłu nie ujrzałam tym razem silnika, a trzy miejsca do siedzenia.
Spojrzałam za szybę, aby zorientować się, za ile będziemy przy moim domu, ale ku mojemu zaskoczeniu byliśmy w całkowicie innej dzielnicy, zdecydowanie dużo bogatszej. Zobaczyłam również, że jedziemy bardzo szybko, mijając wszystkie samochody.
- Gdzie jedziemy? - Zapytałam cichym, wystraszonym głosem, patrząc na mocno zaciśniętą szczękę Louisa. Chłopak spojrzał na mnie na chwilę, ale zaraz popatrzył na drogę.
- Do domu. - odpowiedział spokojnym głosem.
Tak, to dziwne, że Furious mówi cokolwiek spokojnie.
- Ale mój dom jest w innej dzielnicy. - Wyjaśniłam, myśląc, że brunetowi pomyliły się adresy. Ten jednak spojrzał na mnie strasznie zdenerwowany?
- Masz mnie za idiotę?! - Poraz kolejny gwałtownie podniósł głos, na co się wzdygnęłam.
- N-nie. Po prostu myślałam - zaczęłam się tłumaczyć, ale chłopak mi przerwał.
- Jedziemy do mojego domu. - Mocno zaakcentował słowo "mojego", tak żebym zrozumiała.
- Ale ja nie mogę. - Odpowiedziałam momentalnie, wyobrażając sobie minę moich rodziców, jak zareagują, gdy nie wrócę na dwudziestą.
Chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę, ale nic się nie odezwał. Nie miałam najmniejszej ochoty przebywać z nim w tym samochodzie, a tym bardziej jechać do jego domu, ale bałam się odezwać.
Całą drogę - czyli jakieś dwadzieścia minut - przesiedzieliśmy w ciszy. Patrzyłam tylko za szybę, porównując tą dzielnicę, w której jesteśmy - do mojej. W porównaniu do domów tutaj, ja mieszkałam w ruderze. Nie chodzi o to, że mój dom jest brzydki. Posiadłości tutaj są po prostu dużo większe, nowocześniejsze, ładniejsze.
W końcu nasz samochód gwałtownie zahamował pod ogromnym domem. Louis wyłączył silnik, czego kompletnie nie rozumiem. Czemu taki samochód jak ten, miał stać pod domem, skoro jest tutaj ogromny garaż. Nie wiem jaki jest długi, ale jeśli chodzi o szerokość, to chyba śmiało mogę powiedzieć, że jest większy od mojego domu. Jeśli chodzi o sam dom, to był on jednym z najlepszych, jakie w życiu widziałam. W tym momencie zazdrościłam Speed Masterowi, że umie się ścigać, dzięki czemu musi zarabiać naprawdę dużo pieniędzy.
- Chodź. Samochód wstawię później - powiedział ochrypłym głosem, wychodząc z samochodu.
Zrobiłam to samo, a następnie dobiegłam do chłopaka, który stał już przy furtce. Zamiast zadzwonić domofonem, przyłożył kciuka do jakiegoś czarnego pola nad domofonem, a drzwiczki się otworzyły. Czy on naprawdę ma furtkę na odcisk palca? Idąc po ścieżce z kostki brukowej patrzyłam na jego ogród. Zdecydowanie ktoś musiał go projektować. Gdy podeszliśmy pod drzwi, przełknęłam głośno ślinę, przypominając sobie, że właśnie wchodzę do domu najbardziej agresywnej osoby jaką znam.
Szatyn otworzył drzwi takim samy sposobem jak furtkę. Weszłam za nim do domu, do dość sporej wielkości korytarza. Po prawej stronie była czarno-biała szafa i duże lustra, a po lewej trzy kolorowe pufy, obok których leżały porozrzucane buty, zarówno męskie jak i damskie. Gdy sama chciałam zdjąć z stóp białe converse, Louis złapał mnie za ramię i pociągnął w nieznanym kierunku.
- Yo Tommo! - Krzyknął ktoś w kierunku, do którego zmierzaliśmy. Pierwszy raz usłyszałam, żeby ktoś mówił do Furious'a "Tommo". Po chwili weszliśmy do ogromnego salonu z trzema jasno zielonymi, skórzanymi kanapami. Na jednej z kanap siedział mężczyzna z włosami o kolorze ciemnego blondu. Na jego kolanach leżała jasnowłosa dziewczyna.
- Siema - rzucił chłodno Louis. - Poznaj Faith - wskazał obojętnie na mnie. - A to Alex.
Uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka, po czym podeszłam do niego, aby podać mu rękę i rzec krótkie "Miło mi cię poznać". Zorientowałam się, że dziewczyna leżąca na jego nogach spała, co uniemożliwiało mi poznanie jej.
- Chcecie hot-dogi?! - Usłyszałam czyjś krzyk, a po chwili zza jednych drzwi wyszedł około dwudziestopięcioletni brunet z paczką parówek w ręce.
Zdziwiony spojrzał na mnie, lustrując mnie spojrzeniem od oczu aż do stóp, przez co poczułam gorąco na moich policzkach, oznaczające rumieńce. Szatyn popatrzył na Tomlinsona z uniesionym brwiami .
- Dean, to Faith. Faith to Dean. - Przedstawił nas sobie, a ja tradycyjnie się uśmiechnęłam.
Dean pokiwał głową, po czym ponowił swoje pytanie w sprawie hot-dogów. Blondyn zgodził się, tak samo jak Louis, który nawet nie zapytał mnie o zdanie i powiedział, że również chętnie zjem. W sumie to byłam mu wdzięczna, gdyż mój brzuch domagał się jedzenia, a sama na pewno bym nie poprosiła o bułkę z parówką.
Po około trzech minutach, które były strasznie niezręczne, wrócił szatyn z kilkoma dużymi hot-dog'ami na talerzu i usiadł na jednej z wolnych kanap. Moim celem było jak najszybsze zjedzenie dania i powrót do domu.
- Chloe! Wstawaj! - Blondyn potrząsnął dziewczyną, na co ta odpowiedziała sennym głosem "spierdalaj". Wszyscy się zaśmiali oprócz mnie. Siedziałam na kanapie obok Louisa, co chwilę spoglądając na mój telefon, chcąc wiedzieć, która godzina. Aktualnie była 19:37.
- Czemu nie jesz? - Zapytał mnie Dean z pełną buzią, co było dość obrzydliwe.
- Już jem - uśmiechnęłam się, biorąc do ręki jednego z hot-dogów.
Wyglądał, jak i smakował wspaniale, ale starałam się jeść go wolno, żeby nie wyjść na nienajedzone dziecko. Dalej nie rozumiałam w jakim celu Tomlinson mnie tutaj przywiózł, więc gdy była chwila ciszy postanowiłam o to zapytać.
- Amm... Furious? - zaczęłam nieśmiało.
Skrzywił, słysząc jak go nazwałam, jednak nic nie powiedział.
- Po co mnie tutaj przywiozłeś?
Chłopak gwałtownie podniósł się z kanapy, jakoby sobie o czymś przypomniałSpojrzałam za szybę, aby zorientować się, za ile będziemy przy moim domu, ale ku mojemu zaskoczeniu byliśmy w całkowicie innej dzielnicy, zdecydowanie dużo bogatszej. Zobaczyłam również, że jedziemy bardzo szybko, mijając wszystkie samochody.
- Gdzie jedziemy? - Zapytałam cichym, wystraszonym głosem, patrząc na mocno zaciśniętą szczękę Louisa. Chłopak spojrzał na mnie na chwilę, ale zaraz popatrzył na drogę.
- Do domu. - odpowiedział spokojnym głosem.
Tak, to dziwne, że Furious mówi cokolwiek spokojnie.
- Ale mój dom jest w innej dzielnicy. - Wyjaśniłam, myśląc, że brunetowi pomyliły się adresy. Ten jednak spojrzał na mnie strasznie zdenerwowany?
- Masz mnie za idiotę?! - Poraz kolejny gwałtownie podniósł głos, na co się wzdygnęłam.
- N-nie. Po prostu myślałam - zaczęłam się tłumaczyć, ale chłopak mi przerwał.
- Jedziemy do mojego domu. - Mocno zaakcentował słowo "mojego", tak żebym zrozumiała.
- Ale ja nie mogę. - Odpowiedziałam momentalnie, wyobrażając sobie minę moich rodziców, jak zareagują, gdy nie wrócę na dwudziestą.
Chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę, ale nic się nie odezwał. Nie miałam najmniejszej ochoty przebywać z nim w tym samochodzie, a tym bardziej jechać do jego domu, ale bałam się odezwać.
Całą drogę - czyli jakieś dwadzieścia minut - przesiedzieliśmy w ciszy. Patrzyłam tylko za szybę, porównując tą dzielnicę, w której jesteśmy - do mojej. W porównaniu do domów tutaj, ja mieszkałam w ruderze. Nie chodzi o to, że mój dom jest brzydki. Posiadłości tutaj są po prostu dużo większe, nowocześniejsze, ładniejsze.
W końcu nasz samochód gwałtownie zahamował pod ogromnym domem. Louis wyłączył silnik, czego kompletnie nie rozumiem. Czemu taki samochód jak ten, miał stać pod domem, skoro jest tutaj ogromny garaż. Nie wiem jaki jest długi, ale jeśli chodzi o szerokość, to chyba śmiało mogę powiedzieć, że jest większy od mojego domu. Jeśli chodzi o sam dom, to był on jednym z najlepszych, jakie w życiu widziałam. W tym momencie zazdrościłam Speed Masterowi, że umie się ścigać, dzięki czemu musi zarabiać naprawdę dużo pieniędzy.
- Chodź. Samochód wstawię później - powiedział ochrypłym głosem, wychodząc z samochodu.
Zrobiłam to samo, a następnie dobiegłam do chłopaka, który stał już przy furtce. Zamiast zadzwonić domofonem, przyłożył kciuka do jakiegoś czarnego pola nad domofonem, a drzwiczki się otworzyły. Czy on naprawdę ma furtkę na odcisk palca? Idąc po ścieżce z kostki brukowej patrzyłam na jego ogród. Zdecydowanie ktoś musiał go projektować. Gdy podeszliśmy pod drzwi, przełknęłam głośno ślinę, przypominając sobie, że właśnie wchodzę do domu najbardziej agresywnej osoby jaką znam.
Szatyn otworzył drzwi takim samy sposobem jak furtkę. Weszłam za nim do domu, do dość sporej wielkości korytarza. Po prawej stronie była czarno-biała szafa i duże lustra, a po lewej trzy kolorowe pufy, obok których leżały porozrzucane buty, zarówno męskie jak i damskie. Gdy sama chciałam zdjąć z stóp białe converse, Louis złapał mnie za ramię i pociągnął w nieznanym kierunku.
- Yo Tommo! - Krzyknął ktoś w kierunku, do którego zmierzaliśmy. Pierwszy raz usłyszałam, żeby ktoś mówił do Furious'a "Tommo". Po chwili weszliśmy do ogromnego salonu z trzema jasno zielonymi, skórzanymi kanapami. Na jednej z kanap siedział mężczyzna z włosami o kolorze ciemnego blondu. Na jego kolanach leżała jasnowłosa dziewczyna.
- Siema - rzucił chłodno Louis. - Poznaj Faith - wskazał obojętnie na mnie. - A to Alex.
Uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka, po czym podeszłam do niego, aby podać mu rękę i rzec krótkie "Miło mi cię poznać". Zorientowałam się, że dziewczyna leżąca na jego nogach spała, co uniemożliwiało mi poznanie jej.
- Chcecie hot-dogi?! - Usłyszałam czyjś krzyk, a po chwili zza jednych drzwi wyszedł około dwudziestopięcioletni brunet z paczką parówek w ręce.
Zdziwiony spojrzał na mnie, lustrując mnie spojrzeniem od oczu aż do stóp, przez co poczułam gorąco na moich policzkach, oznaczające rumieńce. Szatyn popatrzył na Tomlinsona z uniesionym brwiami .
- Dean, to Faith. Faith to Dean. - Przedstawił nas sobie, a ja tradycyjnie się uśmiechnęłam.
Dean pokiwał głową, po czym ponowił swoje pytanie w sprawie hot-dogów. Blondyn zgodził się, tak samo jak Louis, który nawet nie zapytał mnie o zdanie i powiedział, że również chętnie zjem. W sumie to byłam mu wdzięczna, gdyż mój brzuch domagał się jedzenia, a sama na pewno bym nie poprosiła o bułkę z parówką.
Po około trzech minutach, które były strasznie niezręczne, wrócił szatyn z kilkoma dużymi hot-dog'ami na talerzu i usiadł na jednej z wolnych kanap. Moim celem było jak najszybsze zjedzenie dania i powrót do domu.
- Chloe! Wstawaj! - Blondyn potrząsnął dziewczyną, na co ta odpowiedziała sennym głosem "spierdalaj". Wszyscy się zaśmiali oprócz mnie. Siedziałam na kanapie obok Louisa, co chwilę spoglądając na mój telefon, chcąc wiedzieć, która godzina. Aktualnie była 19:37.
- Czemu nie jesz? - Zapytał mnie Dean z pełną buzią, co było dość obrzydliwe.
- Już jem - uśmiechnęłam się, biorąc do ręki jednego z hot-dogów.
Wyglądał, jak i smakował wspaniale, ale starałam się jeść go wolno, żeby nie wyjść na nienajedzone dziecko. Dalej nie rozumiałam w jakim celu Tomlinson mnie tutaj przywiózł, więc gdy była chwila ciszy postanowiłam o to zapytać.
- Amm... Furious? - zaczęłam nieśmiało.
Skrzywił, słysząc jak go nazwałam, jednak nic nie powiedział.
- Po co mnie tutaj przywiozłeś?
- Chodź - mocno pociągnął mnie za rękę.
- A mój hot-dog? - Zapytałam, gdy ciągnął mnie w nieznanym kierunku. Alex i Dean zaczęli się śmiać, a Louis przewrócił oczami, wskazując ręką na talerz, na którym znajduje się mój niedokończony posiłek. Szybko podbiegłam do stolika, wzięłam do ręki hot-doga, po czym pomachałam do chłopców z pełnymi ustami i wróciłam do Tomlinson'a. Brunet szedł szybkim krokiem przez korytarz, a ja co chwilę musiałam do niego podbiegać, gdyż nie nadążałam.
- Idziemy do garażu - wyjaśnił i, widząc, że nie nadążam, zwolnił kroku. - Możesz sobie wybrać dowolny samochód, byle nie te z wyścigów. Jeśli nic mi jutro nie wypadnie - przyjadę sam lub z którymś z chłopców i zatankuję twój samochód.
Dostrzegłam na jego ustach lekki uśmiech, który potrwał nie dłużej niż sekundę, gdyż zorientował się, że mu się przyglądam.
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nie rozumiałam, czemu Louis tak się zachowuje. Ewidentnie widać, że mnie nie lubi, więc nie mogę pojąć po co mi pomaga. Wątpię, żeby przypadkiem było to, że chłopak przejeżdżał samochodem po ulicy, na której prawie nikt nie jeździ, podczas, gdy do mnie dobiera się trzech chłopaków. Nawet jeśli, to czemu miałby dawać mi swój samochód? Czemu miałby go tankować?
- Czemu mi pomagasz? - Nie mogąc powstrzymać ciekawości, spytałam o to.
Z nerwów przygryzałam wargę, gdy staliśmy przed wielkimi szarymi drzwiami, na co chłopak odwrócił się do mnie przodem.
Popatrzył na mnie zakłopotany, a zarazem zdenerwowany, że zadałam takie pytanie.
- Może miałem ci nie pomóc i zostawić cię z tymi niewyżytymi popierdoleńcami? - Zapytał sarkastycznie.
Spuściłam głowę, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Uświadomiłam sobie, że nawet nie podziękowałam Furiousowi za uratowanie.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc podniosłam głowę. Jak się okazało Tomlinson właśnie przechodził przez ich próg. Po chwili zrobiłam to samo.
- Wow - tyle udało mi się powiedzieć widząc wszystkie samochody.
Znajdowaliśmy się w ogromnym garażu, w którym po jednej stronie znajdowało się około dziesięciu normalnych samochodów, a po drugiej - i na środku - jakieś piętnaście wyścigowych. Patrzyłam na to z szeroko otwartą buzią. Ile to wszystko musiało być warte?
- To jak, który bierzesz? - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Tomlinsona.
Rozejrzałam się po całym garażu, a mój wzrok zatrzymał się na najładniejszym i prawdopodobnie najdroższym samochodzie.
- Ten. - Pokazałam na niego palcem, uśmiechając się szeroko, na co brunet pokiwał przecząco głową. - Powiedziałeś, że mogę wybrać - zrobiłam smutną minę.
Tomlinson chwilę na mnie popatrzył, po czym podszedł do jakiejś wiszącej szafki i wyjął z niej parę kluczyków.
- Ciesz się, że udało ci się poznać dobrą stronę Furiousa. - Powiedział pod nosem rzucając kluczyki w moim kierunku.
Genialne! Nie mam słów żeby opisać tego bloga po prostu *___* Życzę weny / Nokachi
OdpowiedzUsuńRozdział mega,
OdpowiedzUsuńhistoria genialna,
styl pisania idealny.
Szkoda że tak rzadko pojawiają się kolejne części :c
Może dało by się dodawać 2 razy w tygodniu ?
Proszee ..
Pozdrawiam, weny, czasu i do następnego ♥♥♥
Dobra nie będę ci pisała jakie to super itp bo pewnie słyszysz to ciągle . Interesuje mnie czy będzie opis postaci ?
OdpowiedzUsuńNie będzie.
Usuńznacie już moje zdanie, a blog i tak lepszy z każdym rozdziałem (no, bez paru powtórzeń) :)
OdpowiedzUsuńL.
TEŻ JESTEM ZA CZĘSTSZYMI ROZDZIAŁAMI
Mega <3 czekam na nn :D
OdpowiedzUsuń~Jus
naprawde dziewczyna wpadła mu w oko, skoro tak jej pomaga + może ją sledzi, skoro tak nagle sie znalazł w tej beznadziejnej sytuacji, jaką było to ochydne cos chodzące po głowach tych pieprzonych chłopaków.
OdpowiedzUsuńczekam xx
Klaudia CityLondon
Wow...
OdpowiedzUsuńW ogóle na początku wystraszyłam się po tych trzech gwiazdkach, że to koniec rozdziału...
Ten rozdział jest niesamowity... co ja mówię? Każdy jest niesamowity <3
boże, czekam z niecierpliwością na następny :3 jesteś niesamowita, albo wite, nie jestem pewna czy również piszesz z koleżanką, ale i tak jesteś/cie NAJLEPSZE <3 kiedy będzie następny;> ?
OdpowiedzUsuńtrochę podobne do Dangera ale i tak świetne.. czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 Kiedy nn??
OdpowiedzUsuńW sobotę :) xx
UsuńCzemu nie będzie opisu bohaterów ? W waszych poprzednich blogach były :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie <3 czekam na następny, ciekawe co wymyślicie dalej :)
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie *__*
OdpowiedzUsuńJa nie mogę!!! To opowiadanie jest zawaliście zajebiste!!!!
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach on powie jej, że ją kocha i, że pozna resztę chłopaków!!!:D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)D)
genialne!
OdpowiedzUsuńZajebiste !!
OdpowiedzUsuńbaaardzo podobne do dark'a.
OdpowiedzUsuńSuper. :)
OdpowiedzUsuńhaha "Ciesz się, że udało ci się poznać dobrą stronę Furiousa"
OdpowiedzUsuńNo. Ostatnie zdanie jest extra. A tak wogóle opowiadanko fajne.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym blogu *.* ♥♥♥
OdpowiedzUsuń"Cześć, piękna"??? hahahhaha Boże, za dużo Dark :D
OdpowiedzUsuńHejka :* *.* :3 to je zajebiste
OdpowiedzUsuńOmg ale mnie jarają te samochody haha :D Zachowuje się jak blachara Jezu xd
OdpowiedzUsuń