sobota, 18 maja 2013

Rozdział 2



Z zamyśleń wyrwało mnie głośne trzaśnięcie drzwi, więc powoli odwróciłam się do szatyna.
- Gdzie jedziemy? - Spytałam pewnie, chociaż czułam, jak mi się łamie głos.
- Nie wiem. I zamknij się, muszę pomyśleć. - Wycedził szorstko.
Trzymał kierownicę tak mocno, aż mu kłykcie pobielały, a usta miał ściśnięte w linijkę, co uwydatniało jego kości policzkowe. Powiedzenie, że był wściekły byłoby niedomówieniem. Roznosiło go od środka, a jedyną osobą, na której mógł się wyżyć, byłam właśnie ja. Odpalił silnik i zmieniając biegi, jeden za drugim, ruszył w nieznanym mi kierunku. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i skupiając się wciąż na drodze, wybrał numer.
- Dean, słuchaj. - Jego głos był przerażająco poważny.
Czekał chwilę, zapewne słuchając, co osoba po drugiej stronie linii ma do powiedzenia. Chyba nie spodobała mu się wypowiedź osoby, z którą rozmawiał, gdyż zacisnął uścisk prawej dłoni na kierownicy.
- No właśnie nigdzie! Kurwa, przestań gderać i mnie w końcu wysłuchaj!
Współczułam chłopakowi, który musiał być jego znajomym. Jak on może w ogóle z nim wytrzymywać? Nie czekając na odpowiedź, zaczął swój monolog. Powiedział mu, że niejaki Cooper wziął udział w wypadku, zderzając się z moim samochodem. Przy czym używał nie do końca wyrafinowanego języka.
- I teraz jadę z... - Urwał spoglądając na mnie.
- Faith. - Wyszeptałam oszołomiona całą tą sytuacją.
- Z Faith. - Dodał wracając wzrokiem na drogę.
Całą drogę ściskałam nerwowo pięści. Przygryzłam dolną wargę i oparłam głowę o zagłówek, wpatrując się w boczną szybę, gdyż teraz mój towarzysz siedział w ciszy.
- Za jakiego idiotę mnie masz?! - Mocny baryton odbił się echem w pojeździe. - Wiem, że nigdy nie przegrałem i teraz też nie przegram! Jedziemy do mnie. Nie mogłem jej zostawić samej, wiesz jakby to się skończyło.
Wystraszyło mnie jego zachowanie i to, co usłyszałam. Spojrzałam na niego z nie do wierzeniem. Nie mógł mnie zabrać do siebie. Przecież moi rodzice zeszliby na zawał, gdybym nie wróciła na wyznaczoną godzinę. Co mi właśnie przypomniało, że nie wiem, która już jest.
- Nie! - Wykrzyknęłam w desperacji, ale gdy napotkałam, jego wzrok, który nie znosi sprzeciwu, zaraz tego pożałowałam.
- Siedź cicho i mi nie przeszkadzaj. - Syknął na mnie, nie odwracając wzroku od drogi.
- Ale ja muszę wrócić do domu!
Nie dawałam za wygraną. Nie chciałam narażać rodziców na to, by się denerwowali moją nieobecnością i szukali mnie po całym mieście, znając ich - z policją.
-  Dean, muszę kończyć. Zajmę się nią, a ty powiedz wszystkim o wypadku i, że koniec wyścigu. Jak wrócę, zajmiemy się resztą.
Rozłączył się, a komórkę schował do kieszeni.
- Czemu mnie tam nie zostawiłeś? - Westchnęłam.
- A co niby miałem zrobić? - prychnął. - Zostawić cię tam, żebyś potem wezwała policję i ją nasłała na nas?
Nie spojrzał na mnie ani raz, chociaż dobrze wiedział, że wwiercam w niego wzrok.
- A nie uważasz, że tak trzeba zrobić? Tam prawdopodobnie zginął niewinny człowiek, a ty się boisz o własne cztery litery.
Od razu pożałowałam tego, co powiedziałam. Chłopak zahamował gwałtownie, ściskając jeszcze mocniej kierownicę, a jego nozdrza rozszerzały się przy każdym wdechu.
- Wiesz kim jestem? - Głos miał opanowany, chociaż wszystko w nim aż kipiało.
- Z tego, co zauważyłam, to jednym z kolesi, którzy biorą udział w tych idiotycznych wyścigach... - ugryzłam się w język, ale było już za późno.
Ciemność, którą wcześniej upiększały dwie niebieskie tęczówki, teraz przysłoniła mgła. Napiął mięśnie, czemu towarzyszyły głośne oddechy. Byłam pewna, że oberwę, za niewyparzony język. Po co w ogóle się odzywałam? Nie mogłam siedzieć spokojnie i dać się zawieść do niego? Odpowiedź była oczywista. Nie. Nie dość, że nie umiem się powstrzymać od gadania głupot, to jeszcze nie chciałam zawieść rodziców.
Zdziwiłam się, gdy otworzył drzwi i wyszedł na ulicę. Obserwowałam każdy krok chłopaka. Chodził wte i wewte przed samochodem, z palcami wplecionymi we włosy. Chociaż znałam go jakieś pół godziny, dobrze wiedziałam, po co to robił. Starał się uspokoić. Też musiałam to zrobić. Nie tylko jego poniosło, w końcu, gdybym mu nie przeszkadzała w rozmowie i nie wypaliła z dzwonieniem na policję, dalej bylibyśmy w drodze.
Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy. Zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem, jak się nazywa mój towarzysz. Wiem, że powinnam się go bać, gdyż zdecydowanie był porywczy i swoim zachowaniem odpychał ludzi, jednak było w nim coś fascynującego. Coś, czego nie posiadał żaden inny chłopak. Coś, co sprawiało, że, gdy spoglądał na mnie, wyczuwałam dziwne wibracje, towarzyszące gorącym rumieńcom. Czułam jego obecność. Siedział już obok mnie, a jego oddech był spokojny.
- Skoro słyszałaś o wyścigach, musiałaś też słyszeć o Furious.
Otworzyłam oczy i pokiwałam twierdząco, patrząc na jego cwaniacki wyraz twarzy.
- Powiedzmy, że jesteś szczęściarą, która miała okazję go poznać osobiście.
Zażartował odpalając silnik, jak gdyby nigdy nic.
Zmrużyłam oczy przyglądając się, jak rozluźniony odjeżdża w dalszą trasę. Teraz wszystko było jasne. Opowieści z imprezy, rozmowa z Deanem i najważniejsze... Jego zachowanie. Chciałam to przemilczeć, ale mój język był szybszy od mózgu i musiało mi się wyrwać.
- A więc to ty jesteś ten sławny Wielki Louis Tomlinson? - Uniosłam jedną brew do góry.
- Czuj się zaszczycona. - Odparł bez emocji.
- Och, ależ oczywiście, że jestem! Kiedy dostanę autograf? Ludzie mi nie uwierzą! - Udawałam napaloną fankę, która właśnie spotkała swojego idola.
- Dobre - skwitował.
- Dziękuję. - Ukłoniłam się, na tyle, na ile było to możliwe.
- A teraz serio. - Spoważniał automatycznie. - Muszę mieć pewność, że nie wyśpiewasz Psom.
Zastanawiałam się, jak wybrnąć z tej sytuacji, bawiąc się palcami. Nie widziałam żadnego, dobrego wyjścia z tej sytuacji. Bo jak wytłumaczę rodzicom, że moje auto nie nadaje się do jazdy, nie mówiąc im o wypadku?
- Która jest godzina? - Wyszeptałam ze spuszczoną głową?
- 1.48, a co? - Czułam na sobie wzrok Tomlinsona, wyczekującego odpowiedzi.
- Która?! - Wykrzyczałam spanikowana. - Boże, już po mnie...
- Dobranocka się skończyła? - Zadrwił podśmiewając się z mojej reakcji.
- Jeśli nie chcesz, żeby cię policja szukała, muszę być w domu o 2. - Posłałam mu udawany uśmiech.
- No chyba sobie jaja ze mnie robisz. - Wpatrywał się na mnie, jak na jakiegoś dziwoląga.
- A czy wyglądam ci, jakbym żartowała? - Odpyskowałam, czego zaraz pożałowałam.
- Myślisz, że cię kurwa tak po prostu odstawię do domu, bez pewności, że nic nie wyśpiewasz? - Zakpił po raz kolejny.
- Chłopie, uspokój się! - Nie wytrzymałam i musiałam wygarnąć, co mam do powiedzenia. - Jeśli mnie nie odwieziesz do domu - uwierz mi - moi rodzice postawią całe miasto na nogi, żeby mnie znaleźć. Pierwsze co zrobią, to zadzwonią po policję, czego chyba nie chcesz. - Odczekałam, aż skinął głową, abym kontynuowała. - Co do mojego sypnięcia glinom, będziesz wiedział, gdzie mieszkam, więc będziesz wiedział, gdzie mnie szukać, a nie jestem taka głupia, żeby ci się narażać.
Widziałam, że się zastanawia nad moimi słowami. Wiedział, że miałam rację i nie mógł tego zignorować. Po chwili, która dla mnie trwała wieki, w końcu się odezwał.
- Jaki adres? - Spytał zrezygnowany, na co się uśmiechnęłam.
Podałam mu dzielnicę i numer domu. Odpowiedział, że wie, gdzie to jest i zapewnił, że zajedziemy tam za dziesięć minut. Musieliśmy jeszcze wymyślić, co powiem rodzicom o samochodzie. W końcu nie mogę tak po prostu wymyślić, że ktoś go ukradł podczas imprezy, bo zgłosiliby to na policję. Wspaniałomyślny Pan Piękniś Wielki Furious wymyślił, że załatwi mi nowe auto, które przywiezie jutro. W historyjce, którą mam sprzedać mamie i tacie spotkałam znajomego, który prowadzi salon samochodowy i  umówił się ze mną na wymianę z drobną dopłatą, którą to spłaciłam pieniędzmi uzbieranymi w skarbonce. Nie wiem, jak bardzo musieliby być naiwni moi rodzice, żeby w to wierzyć, ale nic lepszego nam nie wpadło do głowy. Oczywiście musieliśmy się pokłócić z Louisem o to, że nie chcę od niego żadnego auta i po wyklinał mnie od upartych suk, czym się w ogóle nie przejął, jakby to było oczywiste. Jednak przemilczałam to, chcąc już się znaleźć we własnym pokoju.
Pozostawała jeszcze sprawa moich dokumentów i telefonu, ale niebieskooki obiecał się tym zająć, tak samo, jak miejscem wypadku, o którym chciałam jak najszybciej zapomnieć. Tak, jak obiecał, przed domem znaleźliśmy się za dwie druga, więc rzucając ciche "Pa", rzuciłam się biegiem do wejścia. Wyjęłam klucz spod doniczki, która stała na ganku i otworzyłam nim drewniane drzwi. Naciskając na klamkę, odwróciłam się jeszcze, żeby ostatni raz zobaczyć Louisa. Oddalał się zawracającą prędkością, co przypomniało mi, jak żołądek podchodził mi pod gardło, gdy jechałam z nim. Zamrugał jeszcze światłami, pewny, że go obserwuję. Mogę się założyć, że przybrał na twarzy cholerny, cwany uśmieszek. Pomachałam do niego, a gdy zniknął za rogiem, wystawiłam środkowy palec. Krzywiąc się na jutrzejsze spotkanie szatyna, popchnęłam drewno, które uchylone zapraszało do przedpokoju.



16 komentarzy :

  1. krótkawe (ja piszę w opór krótkie, więc nie powinnam się czepiać), ale dobre. Podoba mi się temperament Faith. Liczę, ze za jego sprawą coś wyniknie
    Czekam na next
    L.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie długość rozdziałów jest w sam raz, bohaterowie mają bardzoo ciekawe charakterki, i ciekawe co to bedzie w nastepnych rozdziałach ;) czekam xx

    Klaudia CityLondon

    p.s kiedy pojawi sie rozdzial na blogu http://i-hate-you-but-still-love-you.blogspot.com/ ?? xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak słów..
    po prostu boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Geniallne :)Czekam na next!
    Ps. I ten obrazek... :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać *,* Ten blog jest rewelacyjny , tylko szkoda że częściej nie możecie dodawać rozdziałów :C
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe, no nie powiem, oryginalne... dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada sie coraz lepiej czekam na next:)
    Tak wg to kiedy masz zamiar dodać ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa! Świetny rozdział. No niesamowite opowiadanie..! :D Boże nie mogę się doczekać następnego..:) xoxo 'A

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne <3 czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahah jaki gif na koniec, rozdział!!!!!!!:D)D)D)D)D)D)

    OdpowiedzUsuń
  11. * rozdział super!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. powiem jedno zarąbiste ;] całkiem fajne opowiadanie ;]
    gif jest całkiem niezły hahaha pozdro z podłogi xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Super a zwlaszcza obrazek hahahaaha

    OdpowiedzUsuń